Bramkarz Victorii miał Dzień Konia
Raciborzanie prowadzili w Jaworznie już po kwadransie gry. Nasi bili pod rząd dwa rogi i dośrodkowanie Cicheckiego przedłużył Kapinos, a wykończył akcję Frydryk, celnym strzałem z 3 metrów. Victoria wyrównała dwie minuty później. – Nasz bramkarz chyba niepotrzebnie wyszedł naprzeciw atakującego prawym skrzydłem, sytuację próbował jeszcze ratować Potaczek, ale nieskutecznie – opisuje stratę gola kierownik drużyny Stanisław Kowalczyk. Mimo kilku okazji dla Unii (m.in. Kapinos głową z 5 metrów) remis utrzymał się do przerwy.
– Na drugą połówkę nasza drużyna wyszła jakaś rozkojarzona. W 49 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Z miejsca, skąd obserwowałem mecz nie było widać dokładnie, ale wydawało nam się, że napastnik gości zaatakował naszego bramkarza wyprostowaną nogą. Sędzia wskazał jednak na środek boiska, nie odgwizdując faulu – zauważa S. Kowalczyk.
Unici trafili na świetną dyspozycję bramkarza gości. W 70 minucie lobował go Kapinos, ale ten „wyciągnął” piłkę palcami. Z 16 metrów uderzał Woniakowski – znów golkiper był górą. – Miał Dzień Konia – śmieje się kierownik drużyny. Bramka mogła paść jeszcze po akcji sfinalizowanej przez Frydryka, który powinien zagrać do lepiej ustawionego Kapinosa. W 63 minucie Rachwalski trafił w słupek.
Wynik meczu na 3:1 Victoria ustaliła po zamieszaniu w polu karnym Unii. – Piłka odbijała się niczym w bilardzie, aż dopadł ją zawodnik gospodarzy i umieścił w siatce – relacjonuje Stanisław Kowalczyk.
– Trzeci gol był konsekwencją naszego odkrycia się. Gdybyśmy wykorzystali choć parę z wielu stworzonych przez nas sytuacji bramkowych, wywieźlibyśmy z Jaworzna nawet 3 punkty. Zawiedliśmy pod względem skuteczności – przyznaje kapitan Unii Edward Kowalczyk. Twierdzi, że atmosfera w zespole jest ostatnio bardzo dobra i zgranie drużyny jest na coraz lepszym poziomie.
ma.w