Grzęzną w dołach
Podwórka z mączki ceglastej zmorą mieszkańców.
Do redakcji zgłosił się lokator budynku przy ulicy Stalmacha. To zabudowania przylegające do terenu Śląskiego Oddziału Straży Granicznej. – Piszecie, że ludzie taplają się w błocie przy Rybnickiej. Zapraszam na nasze osiedle, zobaczycie, jak wygląda tu podwórko. Auta nie idzie normalnie zaparkować. Zapadają się w tych dołach. Jak przyjeżdża tu śmieciarka to tak grzęźnie, że trudno jej stąd wyjechać – mówi pan Leszek (nazwisko do wiadomości redakcji). Problem dziur na moment rozwiązuje… pogoda. Gdy spadnie śnieg i chwyci mróz, wszelkie zagłębienia są w miarę wyrównane. Problemy wracają wraz z ociepleniem. – Te podwórka z mączki ceglastej to kompletna pomyłka. Niech w końcu zrobią je porządnie – żąda mieszkaniec. Twierdzi, że z prośbą o remont placu przed domem zwracał się do MZB wielokrotnie. Bez skutku.
– Musimy skupiać się na budynkach. Brakuje pieniędzy na inne sprawy – odpowiada Stanisław Borówka, dyrektor raciborskiego MZB. – Łatanie dziur przynosi efekt doraźny. Tu trzeba kompleksowego remontu, z wykorytowaniem, tak by powstała solidna budowla. Jak załatamy, to za parę miesięcy znów będą dziury – wyjaśnia Borówka. Tyle, że ani na łatanie, a tym bardziej na bardziej zaawansowane prace nie ma pieniędzy. – W naszym budżecie musimy zabezpieczyć środki na działania konieczne. Nie wyobrażam sobie, że zamiast remontu instalacji gazowej odnawiam podwórko – oznajmia dyrektor MZB.
Zły stan przydomowych placów to, zdaniem Borówki, nie tylko problem samorządu w Raciborzu. – Pracowałem w Katowicach, Mikołowie i Rudzie Śląskiej. Tam jest identycznie pod tym względem – zauważa.
– Czynsze jakie płacą lokatorzy z ledwością starczają na pokrycie kosztów bieżącej eksploatacji. By można było z tych środków przeprowadzić np. remonty podwórek, potrzeba rozwiązań systemowych – kończy urzędnik.
ma.w