Klucz do sukcesu
Do Raciborza nikt nie pukał, bo nie było wolnych terenów pod budowę, a nasze władze miały inne wizje rozwoju, choć w zasadzie mało kto dziś pamięta jakie. Efekt? Rybnik stał się handlowym centrum na zachodzie województwa śląskiego, do którego powoli szusuje teraz nasze marginalizowane miasto, ale już bez większych szans na galerie wielkości Focusa czy Plazy.
Po rządach Markowiaka, który przy akceptacji Tadeusza Wojnara przekonywał wszem i wobec, że siła raciborskiego handlu tkwi w miejscowych biznesmenach na dorobku, pozostało tylko kosztowne ISO (kolejny raz zapytam, komu to potrzebne?) i przeświadczenie wyborców, że jego rządy były jedną wielką pomyłką. Miejscowy samorodny biznes połknęły banki, a teraz dzieła dokończą markety typu Biedronka, Kaufland, Auchan i dwie galerie.
Nad Janem Osuchowskim można spuścić kurtynę milczenia, bo przez cztery lata nic szczególnego się nie wydarzyło, poza wpadką ze sprzedażą Kamienioka (miasto straciło prawie 1,5 mln zł wadium) i jubileuszem 50 lat pracy zawodowej leciwego prezydenta, który w kółko powtarzał, że jest na ostatnim okrążeniu i niczym profesor Kuppelweiser z „Seksmisji” wprowadził Racibórz w stan hibernacji.
Mirosław Lenk ma to szczęście, że trafił w szczyt koniunktury. Handel znów puka do Raciborza. Ludzie więcej zarabiają. Znika bezrobocie. Coś się zaczyna dziać. Tak naprawdę, to trzeba mieć wielki „talent”, by to zepsuć. Patrząc na skonstruowany przez Lenka budżet na 2008 r., widzę, że chce oderwać wszystkie kupony z trwającej hossy. O Lenku mówiono, że to człowiek Wojnara i z układu „Wileńskiej”. Ale jeśli lansowany przez niego liberalizm gospodarczy (objawiający się zmianą planu przestrzennego na bardziej przyjazny inwestorom oraz intensyfikowaniem dochodów poprzez sprzedaż miejskich działek pod inwestycje) okaże się trwałym wyznacznikiem jego rządów, to Racibórz powinien powoli zrzucać swój prowincjonalny płaszczyk. Bo w każdym zdrowym mieście o jego sile decydują nie ciągle ci sami radni, ale kreatywni mieszkańcy, którym władza stwarza pole do działania z zachowaniem konkurencji, jasności i przejrzystości w dostępie do lokali, działek i zamówień publicznych.
Podoba mi się też, że Lenk dostrzegł serce miasta i chce je modernizować. Że chce w końcu zabudować plac Długosza. Że chce zbudować aquapark. Że chce zrobić porządek w niektórych instytucjach (po RCK-u sformatowania dysku i wgrania nowego programu operacyjnego wymaga jeszcze jedna). Może dzięki temu raciborzanie na emigracji dostrzegą, że największe szanse i warunki do życia stwarza im dziś rodzinne miasto.