Pracownika szukam
O istotnym problemie na raciborskim rynku pracy rozmawiali prezydent Mirosław Lenk i dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Edmund Stefaniak.
Zdaniem tego drugiego, realne bezrobocie w powiecie sięga co najwyżej 4,5 proc., co jest stanem prawie że naturalnym, bo nie pracują już tylko ci, którzy po prostu nie chcą.
– Jak trudno znaleźć u nas ludzi przekonała się Castorama, która musi skompletować 120-osobową kadrę. Większość pracowników znaleźli w powiecie rybnickim i w województwie opolskim, a nawet pod Katowicami – mówił na ostatniej sesji Mirosław Lenk. Mieszkańcy Raciborza i okolic świetnie zarabiają w Niemczech czy Holandii, a młodzież na Wyspach Brytyjskich i o wielu powrotach nie ma na razie mowy. Praca w Raciborskiem co prawda bowiem jest, ale nie aż tak dobrze płatna, jak na Zachodzie. – W efekcie znaleźliśmy się w dość dziwnej sytuacji, z której nie wiadomo jak wybrnąć – komentuje Lenk.
Na spotkaniu z dyrektorem PUP okazało się, że gminy będą mogły korzystać z unijnych dotacji nie tylko na bezpośrednie wsparcie zatrudnienia (np. staże absolwenckie), ale również inwestycje sprzyjające zwiększaniu dobrych miejsc pracy. – Myślimy m.in. o skorzystaniu z nich przy organizacji dodatkowych oddziałów w żłobku – tłumaczył radnym Lenk. O szczegółach trudno jednak na razie mówić.
Według danych, na koniec listopada, liczba bezrobotnych w powiecie raciborskim spadła do 2164 (w październiku wynosiła 2194). Największe bezrobocie było w grudniu 2003 r. Bez pracy pozostawało wówczas 5643 osoby.
(w)