Chcemy konkretów
Od ostatniego spotkania w Budziskach sprawy nie posunęły się ani o krok. Podczas minionej sesji Rady Miejskiej miała być podjęta uchwała o likwidacji placówki, jednak radni stwierdzili, że warto jeszcze z tym poczekać.
O wycofanie z porządku obrad uchwał dotyczących ZSP Budziska zawnioskowała wiceprzewodnicząca Sabina Chroboczek-Wierzchowska. Nie wszyscy byli z tego zadowoleni. – Byłem przekonany, że dzisiaj zamkniemy już tę sprawę. Tymczasem znowu coś wstrzymujemy. Załatwmy ten temat jednoznacznie – mówił Janusz Brzeźniak. Radny Piotr Klichta nie krył poirytowania całą sytuacją. – Boję się, że za miesiąc pani dyrektor MZO wyciągnie z rękawa jakieś nowe zagrożenia związane z przejęciem szkoły przez stowarzyszenie. Burmistrz Rita Serafin tłumaczyła, że nie zostały dopełnione wszystkie formalności, dlatego sprawa się przeciąga. Wiesława Czogała, dyrektor MZO, ostrzegła, że uchwała o finansowaniu szkół niepublicznych nie jest podejmowana tylko z myślą o Budziskach. Może w przyszłości dotyczyć także innych podmiotów. Dyrektor obawiała się również, co się stanie, jeżeli szkoła zacznie się rozrastać. – W przypadku, kiedy placówka przyjmie 10 uczniów więcej, to gmina sporo dopłaci – argumentowała Wiesława Czogała.
Podczas sesji wypowiedzieli się także członkowie stowarzyszenia. Andrzej Pawłowski, wiceprezes, zapewnił, że stowarzyszenie spełniło wszystkie wymogi. – To nie jest tak, że to jest jakaś wirtualna szkoła. Ona naprawdę się tworzy. Wielu ludzi poświęciło na to mnóstwo czasu. Wszystkie ugrupowania w Budziskach zaczęły ze sobą współpracować. Nie można tego tak po prostu zdeptać. Tadeusz Magdziak, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Budziskach, przedstawił planowany budżet. – Kwota, którą zaproponowaliśmy wynika z wag (charakterystyka brana pod uwagę przy przydzielaniu subwencji uwzględniająca np. dodatek na dzieci wiejskie oraz na dzieci uczące się języka mniejszości narodowej – red.). Gdyby się nimi posłużyć, według planowanej liczby dzieci kwota dotacji wynosiłaby 506 tys. zł. Zdajemy sobie sprawę, że to dużo. Celem stowarzyszenia jest utrzymanie szkoły 6-klasowej przy niższej kwocie. Dlatego nie domagamy się naliczania dotacji na podstawie wag. Jedynym rozsądnym warunkiem jest, aby nie przewyższać rzeczywistych kosztów prowadzenia szkoły. 415 tys. zł zapewniałoby jej funkcjonowanie na normalnym poziomie. Nauczyciele deklarują chęć pracy na gorszych zasadach wynagrodzenia – tłumaczył Magdziak.
Przedstawicieli stowarzyszenia poparli radni, m.in. Tadeusz Koral i Sylwester Larysz. Ten pierwszy zarzucił gminie brak dobrej woli. Dyrektor Wiesława Czogała stwierdziła, że ze strony prawnej wszystko jest przygotowane, aby podjąć uchwałę o likwidacji placówki. Również burmistrz Rita Serafin zapewniła, że niczego nie zamierza nikomu utrudniać.
Gdybym miała przed sobą niezbędne dokumenty, wpis stowarzyszenia do ewidencji już dawno by był. Dopóki nie będzie czytelnej sytuacji, nie będzie zaświadczenia – wyjaśniała burmistrz Rita Serafin
Jeżeli będzie dobra wola ze strony urzędu, jestem pewny, że dojdzie do porozumienia. Ale musimy mieć jakieś zaplecze finansowe i konkretne informacje o przekazaniu budynku – przekonywał Andrzej Pawłowski.
(e.Ż)