Mieszko wybiera się na zakupy
Bez znaczącego zwiększenia przychodów spółka nie złapie głębszego oddechu. Na razie skazana jest na tzw. wzrost organiczny, czyli powiększanie sprzedaży poprzez uzupełnienie oferty produktów i kosztowne kampanie promocyjne. Przynosi to co prawda efekt, bo przychody rosną, ale nie na tyle, by w pełni wykorzystać rozdmuchane przez poprzednie władze spółki moce produkcyjne i zwiększyć rentowność produkcji. Przypomina to powolne dreptanie pod górkę. Ambicją zarządu Mieszka jest tymczasem szybki skok do grona największych producentów, powiększenie udziału w rynku i portfela oferowanych słodyczy, od tanich karmelków poprzez wafle i droższą galanterię czekoladową.
Mieszko w ostatnich latach rozglądało się za zakładem w Polsce. Przejęło jedynie warszawskiego Waltera – producenta wafli. W tym czasie konkurencyjna Jutrzenka zbudowała silną grupę, mającą takie marki, jak Goplana czy Grześki. Dziś w Polsce do wzięcia pozostał praktycznie tylko Wedel, z którego chce się wycofać Cadbury. Najbardziej renomowany polski producent czekolad i pralin traci udziały w rynku i uratować może go jedynie prężny inwestor branżowy, którym mógłby być Mieszko. Kontrolujący raciborską spółkę łotewski fundusz inwestycyjny Alta Capital nie kryje, że Wedlem byłby zainteresowany, a prezes Mieszka Marek Moczulski ma już pomysł, jak wycisnąć maksimum profitów z marki Wedel. Jedyne „ale” to kwestia ceny. Jeśli stawka okaże się zbyt wygórowana, wówczas do konsolidacji nie dojdzie. Apetytów na Wedla nie kryją też inni producenci, w tym wspomniana Jutrzenka, nieporównywalnie zasobniejsza od Mieszka w gotówkę.
Mieszko rozważa też inny kierunek ekspansji. Mogą to być kraje nadbałtyckie. To z kolei nie gwarantuje zwiększenia sprzedaży w znacznie chłonniejszej Polsce. Ponadto skazuje firmę na walkę na nieznanym do końca zagranicznym rynku, choć dobrym przyczółkiem byłby znany w tym regionie producent. Trwają więc rozmowy. Zarząd Mieszka ujawnia, że na celowniku są dwie firmy: jedna o przychodach rzędu 50 mln euro rocznie i zysku 5-6 mln euro, druga sprzedaje za 30 mln euro i zarabia na czysto dziesiątą część przychodów.
Im szybciej sytuacja się rozstrzygnie, tym lepiej dla Mieszka. W tym roku branża odnotowuje dramatyczny wzrost ceny surowców do produkcji. Ziarno kakaowe podrożało o 40 proc., ceny mleka podskoczyły ponad dwukrotnie, syrop glukozowy jest droższy o 70 proc. To już przełożyło się na 5 proc. wzrost cen słodyczy. W nieskończoność nie można ich jednak podnosić, bo firma straci klientów. Znacznie lepiej można natomiast kontrolować i obniżać koszty w dużej grupie producenckiej. Pieniądze na przejęcia miałyby pochodzić z nowej emisji akcji.
Za 2007 r. przychody Mieszka mają być większe niż rok temu. Zarząd założył dwucyfrowe tempo tego wzrostu. Sprzedaż za
2006 r. wyniosła 195 mln zł. Za 2007 r. powinna więc przekroczyć 200 mln zł. Na ile zapowiedzi te okażą się realne, pokaże IV kwartał określany mianem cukierniczych żniw. Z racji świąt rośnie bowiem sprzedaż słodyczy, w tym drogiej galanterii czekoladowej, która z powodu upałów nie sprzedaje się latem. Na zyski z pralin liczy właśnie Mieszko, utrwalając ostatnio w telewizji wizerunek „Mieszko – królestwo nadzienia”. Zysk za 2007 r. też ma być większy niż rok wcześniej (wyniósł 2,3 mln zł).
Dodajmy, że niedawno Stowarzyszenie Eksporterów Polskich po raz piąty przyznało nagrody najlepszym polskim eksporterom. Wśród nagrodzonych znalazło się Mieszko, której przyznano tytuł Wybitnego Eksportera Roku 2007 oraz uhonorowano Pucharem Stowarzyszenia Eksporterów Polskich.
Producent z Raciborza umacnia też swój sztandarowy produkt – Zozole. Na rynek trafiły dwa kolorowe batony zawierające charakterystyczny strzelający cukier. Sprzedawane są w dwóch smakach: czekoladowym w czekoladzie mlecznej oraz truskawkowo-śmietankowym w czekoladzie mlecznej.
G. Wawoczny