Z pomyłek nauka
Jak na dłoni widać dziś, że przyjęty nie tak dawno plan zagospodarowania przestrzennego (dokument określa co i gdzie można budować) ciąży miastu jak kamień kobiecinie oskarżonej o czary. Ordalia zakładały, że biedaczka uwolni się od zarzutu, jeśli z kamieniem zawieszonym u szyi nie… zatonie. Podobnie jest z planem. Wiara, że pomoże rozwinąć się miastu, skazana jest na taki sam „sukces” jak pójście o zakład (powiedzmy za tysiaka), że podejrzana o czary utrzyma się na wodzie. Dlaczego? Bo tereny, które za Niemca zabudowano pięknymi kamienicami, rzekomi specjaliści od planowania, i to za furę szmalu, uznali za strefy przewietrzania, jakby staromiejski charakter Raciborza należało odtwarzać w Oborze.
Co do Obory, to wyśmienity kompleks rekreacyjno-wypoczynkowy zamieniono w arboretum. Zamiast rozwijać infrastrukturę do aktywnego spędzania czasu, możemy oglądać roślinki i wciąż te same zwierzaczki w zoo.
Przy Strzesze będzie budowana tzw. nerka, czyli dwa połączone ronda, ale zdziwią się ci, którzy liczą, że zniknie uciążliwość przy wyjeździe z Londzina, bo tu organizacja ruchu akurat się nie zmieni. Nadal jezdnię będą przekraczać piesi, bo jedyne w Raciborzu przejście pod ziemią (czyż nie był to symbol wielkomiejskości) zasypano. Przy remoncie mostu pod Oborą nie przewidziano ścieżki rowerowej choćby po jednej stronie. Gdyby też miasto w porę dorzuciło grosza do aranżacji świetlnej mostu, to mielibyśmy małe Las Vegas, a tak jest Las Kobyla, raptem 2 kilometry w stronę Rybnika.
Odnowiono pięknie budynek sądu, ale postanowiono zaoszczędzić na szpikulcach chroniących elewację przed gołębiami. No i mamy, że tak powiem, zafajdany efekt, podobnie jak na targowisku, gdzie nowe stoiska przesłaniają obskurne brezenty.
Na koniec mały kamyczek do prezydenckiego ogródka. Kolejny, ale nie ze złośliwości, lecz przychylności, bo Mirosław Lenk, co by nie mówić, lubi słuchać i wyciągać wnioski. Panie prezydencie, spacerując parkiem przy ul. Bema widziałem wielu łyżwiarzy na zamarzniętym stawie. Po to zresztą go przed wojną wybudowano, by zimą pełnił rolę lodowiska. Niestety, mimo kilku nowych lamp, wieczorem panują tu ciemności. Oświetlenie sprawia wrażenie zrobionego bez głowy. Może da się zamontować więcej lamp, doświetlić staw, np. reflektorem z małej wyspy. Będzie można jeździć na łyżwach do nocy, a latem też zrobi to dobre wrażenie. Miejsce ożyje, może nawet ktoś wynajmie odnowiony budynek klozetów na kawiarenkę, skoro nie będzie strachu zajrzeć tu wieczorem.
No i proszę poprawić herb Raciborza wyłożony z kamieni przy NOC-ie. Nie wiem, kto i kiedy zawalił, ale ma w półkolu cztery pełne szprychy, a zgodnie z uchwałą Rady Miasta powinien mieć pięć.
Grzegorz Wawoczny - redaktor naczelny „Nowin Raciborskich”