Sztukę trzeba ludziom pokazać
Jego pasją są wypalanki w drewnie brzozowym. Tego typu prace kolekcjonuje już około 30 lat.
Wojciech Lasak to artystyczna dusza. Z wykształcenia jest malarzem budowlano-dekoracyjnym. Przez całe życie zajmował się ozdobnym liternictwem, wykonywał różne malowidła ścienne na zewnątrz i wewnątrz budynków, transparenty na różne uroczystości, np. na Wyścig Pokoju. – To bardzo dokładna praca. Wszystko musi być wymierzone na centymetry. Trzeba widzieć początek i koniec każdego hasła, zanim się je zobaczy namalowane – mówi pan Wojciech. – Teraz wszystko mam w głowie, ale zrobić już nic nie można. Człowiek jest takim nieborakiem – dodaje mężczyzna, który od lat jest całkowicie sparaliżowany.
W jego niebieskich, spokojnych oczach nie ma jednak żalu. Jest pogodnym i życzliwym człowiekiem. – Żyję sztuką – mówi o sobie z dumą. Wspomina czasy, kiedy jeździł na wszystkie możliwe wystawy artystyczne, seminaria, prelekcje na temat architektury i sztuki. – Człowiek nie miał wtedy możliwości nauki, a byłem ciekawy, jak ludzie budują gdzie indziej. Szczególnie interesowały mnie budowle sakralne. Kiedyś przez całą noc jechałem na targi do Poznania. Pooglądałem i trzeba było wracać, bo następnego dnia do pracy się szło – wspomina.
Najbardziej utkwiły mu w pamięci Dni Kultury Chrześcijańskiej zainicjowane w Raciborzu przez ks. prałata Stefana Pieczkę. To właśnie tam przed ponad trzydziestu laty natrafił na wystawę wypalanek w brzozie. Zachwyciły go te prace i postanowił dotrzeć do ich wykonawcy. Okazał się nim Henryk Chrobok z Raciborza. – Od lat współpracujemy razem, wspólnie obmyślamy treści kolejnych wypalanek. Proszę go zawsze, żeby coś stworzył na jakąś okazję, np. na 130-lecie naszego kościoła w Bolesławiu. On ma wielki dar – chwali pan Wojciech.
Wypalanie w drewnie to rzadka sztuka. – Najlepiej nadaje się do tego brzoza, bo jest czyściutka, biała. Natura sama nadaje tym pracom niepowtarzalny kolor, kształt, obramowanie. Drewno jest wypalane i bejcowane. Nie jest to takie kolorowe, krzykliwe. Można tak przedstawić architekturę sakralną z całej Raciborszczyzny – twierdzi Lasak. Nie jest typowym kolekcjonerem. Chociaż w jego domu znalazło się już sporo wypalanek (właściciel nigdy ich nie liczył), wiele zostało rozdanych znajomym.
W grudniu ubiegłego roku zebrane przez niego prace mogło zobaczyć więcej ludzi. Podczas Wigilii dla samotnych, zorganizowanej w świetlicy w Bolesławiu, odbyła się wystawa wypalanek w drewnie brzozowym. – Byłam u pana Wojtka i widziałam te wszystkie rzeczy. Zaproponowałam mu, żeby je pokazać ludziom, a on się zgodził – mówi Alicja Fichna, kierownik świetlicy. – To jak najbardziej dobry pomysł. Sztuka jest po to, aby ludzie mogli ją oglądać – potwierdza pan Wojciech. Oboje myślą już o kolejnej wystawie. Tym razem ma ona potrwać dłużej.
(e.Ż)