What a bloody story
28 marca raciborzanie mogli po raz kolejny zetknąć się ze sztuką nietypową, teatrem absurdu. A to wszystko dzięki Tetraedrowi, który wystąpił w Domu Kultury „Strzecha” ze spektaklem zatytułowanym „What a bloody story”. – Przedstawienie to ma już rok, ale w Raciborzu grane było tylko kilka razy, częściej pokazywaliśmy je na festiwalach – wyjaśnia Grażyna Tabor, reżyserka.
„What a bloody story” nie jest łatwą do opowiedzenia historią. – Cokolwiek powiem, nie odzwierciedli to tego spektaklu – przyznaje reżyserka. – Jest to teatr słowa i obrazu – w tych dwóch warstwach rozgrywa się akcja. W pierwszej warstwie zapoznajemy się z historią muzeum przedmiotów codziennego użytku, a w drugiej rysowane są obrazy pozornie niemające nic wspólnego z warstwą pierwszą. Jednak ostatecznie okazuje się, że te dwie akcje dopełniają się – dodaje Grażyna Tabor.
Młodzi aktorzy wszystko, co przedstawiali, doprowadzali do granic absurdu. – Przekroczenie tej granicy mogłoby doprowadzić do katastrofy – kończy reżyserka.
(JaGA)