Trzech śmiałków jedzie do bratanków
12 lipca rowerzyści wyruszyli spod remizy OSP w Bieńkowicach.
Pomysłodawcą całości był Tomasz Koczy (28 lat), inżynier z Bolesławia. – Z kolegami jeździmy dużo w wolnym czasie, także w dłuższe trasy. Parę razy byłem w stolicy Węgier, ale nigdy nie na rowerze – mówi fan dwóch kółek. Jadą w kierunku Karwiny, Czeskiego Cieszyna i Bańskiej Bystrzycy. Unikają głównych dróg, ale nie chcą też nadrabiać drogi.
– Założyliśmy, że 10 godzin jazdy starczy, by w ciągu 4-5 dni być na miejscu – wyjaśnia Tomasz Cwik (29), rolnik z Bieńkowic. Wkrótce żniwa, więc chce szybko wrócić by pomóc rodzinie przy zbiorach.
Co jest potrzebne, by wycieczka się udała? Regularny trening i sprawny rower – uważa Sebastian Plura (24), trzeci z rowerzystów. Pracuje jako handlowiec. Są przygotowani na awarie. „Gumy” i spadający łańcuch to nasze jedyne obawy – dodaje Plura.
– Szczęśliwej rajzy – tak żegnał ich ksiądz Henryk Wycisk proboszcz z Bolesławia, wielki miłośnik jazdy na rowerze. Sam jeździł najwyżej w 60 km trasy. Trójce wycieczkowiczów wręczył po medaliku z wizerunkiem Matki Bożej Szkaplerznej. – Aby się nimi opiekowała – uzasadnił.
(ma.w)