Chcemy być bezpieczni
W gminie Rudnik niecierpliwie czekają na dokończenie wałów przeciwpowodziowych.
Temu tematowi poświęcona była ostatnia sesja Rady Gminy, w której uczestniczyli przedstawiciele Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych. Rada Gminy jest zaniepokojona stanem prac związanych z budową ostatniego etapu obwałowania w gminie, zlokalizowanego na odcinku ul. Żabnik w Grzegorzowicach do miejscowości Lasaki, na granicy z województwem opolskim. – Po naszej stronie brakuje ponad 2 km do dokończenia wału – mówi wójt Alojzy Pieruszka. Dodaje, że nie jest jeszcze gotowy projekt, gdyż brakuje zgód kilku rolników na wejście z inwestycją na ich teren. – Trwają rozmowy z tymi osobami. Niektórzy mieszkają za granicą, wymieniamy korespondencję, ale raczej nie powinno być problemu z uzyskaniem ich zgody. Dla rolników, którzy utracą swój grunt pod budowę wału, zarezerwowane są pola 7 i 15 ha z Agencji Nieruchomości Rolnych z Opola – twierdzi wójt.
Problemem jest brakujące 10 km obwałowania w województwie opolskim. – Ukształtowanie terenu sprawia, że jeśli wały się nie zejdą, przy wyższym stanie wód nastąpi tzw. cofka, woda się cofnie na nasz teren. Strona opolska planuje dokończyć budowę wału w 2013 r., jednak w praktyce może to nastąpić znacznie później – obawia się wójt Pieruszka. Obie gminy, Rudnik i Cisek, podjęły uchwały intencyjne w celu przyspieszenia prac. – Dokończenie obwałowania jest i w ich i naszym interesie. Zagrożenie jest spore. Teraz, kiedy jest już część wałów, przy podwyższonym stanie wody jej poziom będzie rósł bardzo szybko – mówi wójt.
Niepokój czują też mieszkańcy Lasaków, w pamięci których jest jeszcze powódź z 1997 r. – Lasaki były wtedy w 100 % zalane. I to nie tylko podwórka i piwnice, niektórzy mieli nawet ponad metr wody w mieszkaniach – wspomina sołtys Helga Sekuła. – Walczymy o dokończenie wałów, bo gdyby teraz była powódź, to wszystko by do nas poszło, chyba by nam piętra brakło – dodaje. Wierzy, że niebawem uda się uzyskać zgody pozostałych właścicieli gruntów na wejście na ich teren z inwestycją. – To są ludzie mieszkający w Niemczech, albo którzy mają tu tylko pola, a mieszkają wyżej. Rolnicy chcieliby grunty zamienne, a te trudno im zapewnić. Ale mam nadzieję, że się uda dogadać. Sama wydzwaniam do Niemiec i obiecali, że podpiszą zgodę. Ludzie często do mnie przychodzą i pytają o wał, a kiedy już dwa dni z rzędu pada, we wsi panuje ogólna panika – mówi Helga Sekuła.
Mieszkanka Lasaków Hildegarda Wochnik podczas ostatniej powodzi miała w domu wodę na wysokości ok. 70 cm. – Wszystko się zniszczyło w domu. Boimy się, że znowu przyjdzie powódź. Lepiej, żeby ten wał jak najszybciej dokończyli, człowiek by się czuł bezpieczniej – mówi.
(e.Ż)