Raszczyce świętowały
– Uprawiamy tutaj zboża i ziemniaki. Choć niestety praca na roli to przede wszystkim praca z sentymentu. Podtrzymujemy tradycję po rodzicach – mówią Teresa i Jan Puzynowscy, gospodarze festynu dożynkowego w Raszczycach. Raszczyce to wieś w gminie Lyski, jedna z najstarszych miejscowości śląskich, założona przed 1274. Tradycje są tu odpowiednio cenione.
Państwo Puzynowscy gospodarzą na 4 hektarach ziemi odziedziczonej po rodzicach pani Teresy. Starostami dożynek są już od 10 lat.
– Same dożynki przygotowywało wiele osób, te tradycje są dla nas bardzo ważne. Zwłaszcza, że plony w tym roku nie były złe. Muszę przyznać, że tę imprezę organizowało ponad 50 osób – mówi Rudolf Urbisz, sołtys Raszczyc. Korowód dożynkowy wyruszył o godzinie 15.00 spod kościoła Świętych Apostołów Szymona i Judy Tadeusza. Właściwie tuż obok korowodu szli mieszkańcy, którzy podziawiali wymyślne dekoracje, na których czele maszerowała grupa mażoretek. W środku pewnym krokiem szła grupa kobiet z Koła Gospodyń Wiejskich niosąc koronę dożynkową, zrobioną przez panią Katarzynę Gębalczyk. Po dojściu do miejsca docelowego, czyli namiotu, specjalnie przygotowanego przez grupę mieszkańców, odbyła się ceremonia wręczenia chleba na ręce starosty, Damiana Mrowca. Część artystyczną rozpoczął barwny i ciekawy występ mażoretek przy dźwiękach orkiestry dętej.
W tym roku festyn dożynkowy połączono ze zbióką na wymianę tutejszych kościelnych organów, które służą parafianom już od przeszło 80 lat. Inicjatywą i zdolnościami organizacyjnymi wykazał się ceniony we wsi proboszcz ks. Marek Kirszniok. – Nasz zabytkowy kościół cały wymaga remontu, ale przede wszystkim trzeba wymienić stare organy. Jeśli uda się zebrać jakieś fundusze dzisiaj, to właśnie głównie na ten cel zostaną przeznaczone. – oznajmia ks. Marek Kirszniok.
Trzeba też wspomnieć, że przed uroczystościami dożynkowymi, w sobotę, zaprezentowała się orkiestra z ziemi bawarskiej oraz Mirek Szołtysek, który ubawił publiczność do łez.
Łukasz Żyła