Dziupla czy warsztat?
Od kilku lat na ulicy Podmiejskiej przynajmniej raz w miesiącu pojawia się ekipa inspektorów lub policjantów. To wszytko przez kolejne zawiadomienia, które na policji składa jeden z mieszkańców.
Sprawę konfliktu sąsiedzkiego pomiędzy właścicielami dwóch posesji opisywaliśmy już w ubiegłym roku. Państwo Kołodziejczyk poprosili nas wówczas o interwencję w sprawie sąsiada, który na swojej posesji trzymał psy rasy niebezpiecznej. Zwierzęta biegały po podwórku bez jakichkolwiek zabezpieczeń za płotkiem o wysokości zaledwie kilkudziesięciu centymetrów.
Po naszej publikacji właściciel psów wypowiedział swoistą wojnę sąsiadom. – Zaczęły się bezpodstawne donosy pod naszym adresem składane miedzy innymi na policji. Żadne z nich się nie potwierdziły, jednak ciągłe udowadnianie swojej niewinności zaczęło być męczące – mówi Janusz Kołodziejczyk. Sąsiad zgłaszał między innymi inspektorom budowlanym niszczenie przez Kołodziejczyków płotu, samowolę budowlaną, natomiast policji, znęcanie się nad zwierzętami. – Straciliśmy cierpliwość, gdy zaczęto truć nasze zwierzęta. Sami zabezpieczyliśmy nafaszerowaną różnymi tabletkami i silikonem wędlinę. Policja jednak zbagatelizowała nasze zgłoszenie. Sąsiad śmiał się nam wówczas w twarz – wspomina pan Janusz.
Interes się kręcił
Złośliwości ze strony Józefa G. nie ustawały. On sam zaczął rozkręcać za płotem hałaśliwy biznes. – Sprowadzał z za granicy różnego rodzaju sprzęt typu rowery, kosiarki czy nawet sprzęt budowlany. Każdego dnia przed naszą posesją mieliśmy kolejkę samochodów, którymi klienci przyjeżdżali po sprzęt. On sam z uśmiechem na twarzy odpalał na podwórku np. wibrator do betonu, aż się okoliczne domy trzęsły. Zwracaliśmy uwagę właścicielowi posesji, jednak to owocowało tylko dalszymi uszczypliwościami – mówi pan Janusz.
Kołodziejczykowie zaczęli się wnikliwiej przyglądać biznesowi sąsiada. Przez ponad rok dokumentowali większość transakcji, do których dochodziło na jego podwórku. Po hurtową ilość rowerów przyjeżdżali między innymi właściciele raciborskich komisów oraz klienci z ościennych województw. Kołodziejczykowie zaczęli się zastanawiać nad pochodzeniem towaru, którym handluje Józef G. oraz pozwoleniem na taką działalność. Swoimi kanałami ustalili, że działalność sąsiada budzi wątpliwości i powinna zostać zbadana przez odpowiednie organy.
Skarbówka bada
Józef G. zaczynał od warsztatu samochodowego. Przez lata holował także pojazdy na zlecenie raciborskiej policji. Zdaniem Kołodziejczyków zgłoszona przed laty działalność nie ma nic wspólnego z obecnie prowadzonym interesem. Dostarczyli na policję zdjęcia oraz zawiadomili raciborski Urząd Skarbowy. – Jesteśmy objęci tajemnicą skarbową, przez co nie możemy udzielić informacji na ten temat – wyjaśnia Joanna Bahryj, zastępca naczelnika Urzędu Skarbowego w Raciborzu. – Mogę jedynie powiedzieć, że sytuacja na ulicy Podmiejskiej jest nam doskonale znana i prowadzimy odpowiednie postępowanie – dodaje.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, Józef G. nie wpuścił na teren posesji pracowników raciborskiej skarbówki, prosząc o przybycie w innym terminie. – Przez ten czas można uporządkować warsztat i ukryć ślady działalności – mówią zgodnie sąsiedzi.
Policja też sprawdza
Również sam warsztat, rozbudowany do pokaźnych rozmiarów, wzbudził zainteresowanie inspektora nadzoru budowlanego. – Obecnie prowadzimy postępowanie dotyczące domniemanej samowoli budowlanej na jednej z posesji – informuje Gabriel Kuczera, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. – Pomimo zapewnień, że obiekty budowlane są wykonane legalnie, właściciel nieruchomości nie przedstawił żadnych dokumentów, które potwierdzałyby jego oświadczenie. Natomiast zebrane dokumenty każą przypuszczać, że roboty są wykonane samowolnie. Oprócz niedostarczenia stosownych dokumentów, pomimo kilkukrotnych zawiadomień, właściciel uniemożliwił również dokonanie czynności kontrolnych pracownikom tut. inspektoratu, co jest zgodnie z prawem budowlanym czynem karalnym. W związku z powyższym wystąpiono ze stosownym wnioskiem do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu – dodaje.
Pokazaliśmy zdjęcia zgromadzone przez Kołodziejczyków raciborskim policjantom. Jednoznacznie świadczą one o przeprowadzanych transakcjach.
W chwili obecnej prowadzą postępowanie przygotowawcze dot. udaremnienia przeprowadzenia czynności kontrolnych na opisywanej posesji. – To nie my rozpętaliśmy tę burzę. Chcemy po prostu mieszkać w spokoju, bez uciążliwości ze strony sąsiada i jego hałaśliwego biznesu – mówi Janusz Kołodziejczyk.
Adrian Czarnota
Imiona i nazwiska bohaterów
zostały zmienione