Dowiem się czyja to ziemia
– Chcę się w końcu dowiedzieć, czyja ta ziemia właściwie jest – tłumaczy mieszkaniec Turza i zapowiada, że tak prędko nie odpuści.
Chodzi o niewielki pas ziemi tuż przed jego domem. Teren jest zadbany, wykoszony, nie brakuje nawet krzewów ozdobnych. Pana Augusta niepokoi jednak sprawa własności. – Uznali, że wzdłuż tego żywopłotu to jest gminne. A ja się z tym nie zgadzam, bo mnie z tego wywłaszczyli. Na wszystko mam mapy. I tak już dobre pięć lat to się ciągnie – mówi starszy mężczyzna. Najbardziej denerwuje go, że z tego obszaru korzysta jego sąsiad, który rzekomo odkupił ziemię od gminy. – Byłem w Raciborzu w geodezji i nie ma tam żadnych dowodów na to, że gmina to sprzedała. Wg ksiąg wieczystych to jest moje a ja graniczę z gminą. A na gminnym nie można nic sadzić, żadnych drzewek, gmina zezwoliła im tylko kosić działkę – oburza się. Mieszkaniec Turza pokazuje mapy, wg których ziemia należy do niego. Niestety, pochodzą z lat 60. XX w. Aktualne, którymi dysponuje gmina, wskazują na to, że ziemia jest własnością gminy, a raczej była, bo nabyli ją sąsiedzi pana Augusta. – Ja teraz już nie wiem. Jedna mapa mówi tak, druga tak. Wg jednej ziemia należy do mnie. No to skoro nic nie sprzedawałem, to jak nagle może należeć do kogo innego? Skąd to się wzięło? – pyta.
Mieszkaniec Turza próbował wielokrotnie wyjaśniać sprawę. – Byłem na gminie. Obiecali, że przyjadą z geodetą i wytłumaczą mi, jak to naprawdę jest. Nie pokazali się. Wysłałem też w sierpniu pismo w tej sprawie. Nie dostałem odpowiedzi. W geodezji powiedzieli, że ta stara mapa jest ważna, że nie ma żadnych dowodów na to, że to należy do sąsiada.
Chcę to mieć w końcu wyjaśnione, czyje to właściwie jest. Jak nie dostanę odpowiedzi, będę pisał dalej, do Katowic – zapowiada August Kretek.
Piotr Blochel, geodeta powiatowy
To, do kogo należy ziemia znajdująca się przed domem Pana Augustyna Kretka, w chwili obecnej trudne jest do zweryfikowania. Z uzyskanych informacji wynika, że Pan Kretek zlecił wykonanie stosownych prac uprawnionej jednostce wykonawstwa geodezyjnego, jednakże okazany mu przebieg granic nie był dla niego satysfakcjonujący. Praca ta, polegająca na wznowieniu znaków granicznych, została przez wykonawcę anulowana, innymi słowy geodeta zrezygnował z jej wykonania. Pragnę nadmienić, iż mapa nie jest dokumentem miarodajnym do jednoznacznego ustalenia położenia punktów granicznych, aczkolwiek może mieć wartość poglądową, co do kształtu działki. Obowiązująca mapa ewidencyjna jest prowadzona w skali 1:2500, co oznacza, że 1 mm na mapie to w terenie 2,5 m. Dokumentami właściwymi do wznowienia znaków granicznych są szkice polowe, które zostały wykonane w latach poprzednich, podczas prowadzenia prac geodezyjnych na danym obiekcie. W Wydziale Geodezji posiadamy dokumentację geodezyjną nawet z XIX wieku, która nadal jest wykorzystywana przez geodetów do prowadzenia prac. Może się jednak zdarzyć, że dokumenty, które określają położenie punktów granicznych, są sprzeczne. Wówczas należałoby przeprowadzić procedurę ustalenia granic, czyli tzw. rozgraniczenie nieruchomości. Jest to postępowanie administracyjne, które przeprowadza po złożeniu wniosku właściwy miejscowo wójt, burmistrz lub prezydent. Ma ono na celu wyodrębnienie nieruchomości gruntowej z otaczającej przestrzeni, poprzez określenie zasięgu prawa własności w stosunku do gruntów sąsiednich. W przypadku nieruchomości Pana Augustyna Kretka, właściwym do załatwienia tej sprawy jest Burmistrz Miasta Kuźnia Raciborska. Postępowanie to kończy decyzja administracyjna, a strona niezadowolona z przebiegu granicy może żądać, w terminie 14 dni od dnia doręczenia jej decyzji, przekazania sprawy do sądu.
Zatem, aby jednoznacznie określić dokąd sięga granica działki Pana Augustyna Kretka, prawdopodobnie nie obejdzie się bez udziału geodety w terenie. Tylko on może dokładnie określić położenie znaków granicznych wyznaczających granicę działki, po dokonaniu szczegółowej analizy dokumentów otrzymanych z Wydziału Geodezji, popartej pomiarami
w terenie.
(e.Ż)