Oddział zamknięty?
Kto nas będzie leczył?
Na szpitalnych korytarzach wrze. Niewykluczone, że to ostatni rok funkcjonowania oddziału dermatologii.
Raciborski oddział dermatologiczny przestanie wkrótce istnieć. Powód? Nie ma specjalistów, którzy mogliby na nim leczyć. Pacjenci oddziału są zbulwersowani postawą dyrekcji szpitala. – Nie chcemy dojeżdżać do innych miast. Dlaczego jesteśmy traktowani jako pacjenci drugiej kategorii? – pytają.
Osoby z chorobami skóry leczyły się tutaj od lat. Pacjenci z przewlekłymi schorzeniami przyzwyczaili się do swoich lekarzy oraz do towarzyszy ze szpitalnych sal. – Choruję na łuszczycę i dwa razy w roku muszę swoje odleżeć w szpitalu. Mam tu swoich przyjaciół, z którymi się leczę. Nie wyobrażam sobie, że będę musiał dojeżdżać do Rybnika – mówi Joachim Lasak, jeden z pacjentów.
Powodem zamieszania na szpitalnych korytarzach są warunki, które Narodowy Fundusz Zdrowia postawił raciborskiej lecznicy. Chodzi o ilość lekarzy pracujących na oddziale. Dyrekcja jest bardzo powściągliwa w udzielaniu informacji dotyczącej raciborskiego szpitala. – Nie zajmujemy się plotkami – mówi Zbigniew Wierciński, zastępca dyrektora ds. medycznych.
Jeszcze kilka dni...
Do 29 listopada szpitale zsyłają do Narodowego Funduszu Zdrowia swoje oferty na świadczenie usług medycznych. Raciborska placówka stara się o utrzymanie wszystkich dotychczasowych oddziałów plus otwarcie neurologii i geriatrii. – To, czy którykolwiek z oddziałów istniejących może być zagrożony, będzie wiadomo po rozstrzygnięciu oferty. To nie my decydujemy, tylko fundusz. O tym, czy dany oddział zostanie otwarty lub zamknięty, będę wiedział, gdy dostaniemy nową umowę po okresie ofertowym – mówi Wierciński.
Są lepsze oddziały
Więcej szczegółów zdradzają sami lekarze. – Zgodnie z wymogami, jakie postawił nam NFZ, na oddziale powinno pracować trzech lekarzy z drugim stopniem specjalizacji. Obecnie pracuje tu dwóch lekarzy, z których tylko jeden ma drugi stopień – mówi Anna Wójtowicz, ordynator oddziału dermatologicznego. – NFZ stawia zaporowe warunki i przyszłość naszego oddziału nie rysuje się zbyt różowo – dodaje.
Zdaniem pacjentów oddział dermatologiczny zawsze traktowany był przez dyrekcję szpitala po macoszemu. – Podczas przenosin szpitala na Gamowską dermatologia przenoszona była na końcu. Przy przeprowadzce pomagaliśmy sami. Widać ten oddział nie przynosi zysków. Ale nie należy zapominać, że leczy się na nim kilkuset pacjentów. Jeśli będzie trzeba, zbierzemy podpisy pod protestem. Nie wykluczamy również pikiety – mówi Andrzej Wojtyczka, jeden z pacjentów.
Trzeba było działać
– Nie było tajemnicą dla żadnego dyrektora szpitala, jaka powinna być obsada lekarzy na danym oddziale. Ta sporna liczba specjalistów już powinna pracować na oddziale dermatologicznym od tego roku. Po prostu do tej pory nie kontrolowaliśmy tego w rygorystyczny sposób – tłumaczy Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ.
Pacjenci nie chcą przyjąć do wiadomości faktu, że dermatologia może zniknąć z raciborskiej placówki. – Dlaczego szpital nie rozpoczął starań o zatrudnienie dodatkowych specjalistów. Można było dać jakieś ogłoszenia. Jestem ciekaw, czy dyrekcja poczyniła jakiekolwiek starania, by mieszkańcy Raciborza mogli się nadal leczyć na miejscu – zastanawia się Joachim Lasak.
Jak się okazuje, sytuacja na rynku medycznym pogarsza się z roku na rok. – Brakuje nam specjalistów i to bardzo. Jeszcze na Śląsku sytuacja nie wygląda tak źle. Są rejony kraju, gdzie sytuacja jest wręcz dramatyczna. Istnieje wielka przepaść pokoleniowa wśród specjalistów. To wynik pewnego ograniczenia w dostępie do specjalizacji w latach ubiegłych. Gdy starsi lekarze odejdą na emerytury a ich młodsi koledzy nie zdobędą jeszcze uprawnień, może dojść do sytuacji, w której nie będzie miał nas kto leczyć – kwituje Kopocz.
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, szpital ma problemy ze znalezieniem obsady na oddział geriatrii. Na uruchomienie go w tym roku nie ma szans.
Adrian Czarnota