Czy myśliwi złamali prawo?
Raciborska policja ustala okoliczności incydentu, do którego doszło 9 listopada na jednej z leśnych dróg w Górkach Śląskich. Zdaniem świadków mogło tam dojść do przypadku znęcania się nad zwierzętami.
W poniedziałek, 10 listopada do naszej redakcji przyszedł jeden z mieszkańców Żytnej, który dzień wcześniej podczas wycieczki rowerowej, na jednej z leśnych ścieżek natknął się na trójkę mężczyzn z psami. To co zobaczył na długo pozostanie w jego pamięci. – Dwóch mężczyzn szczuło swoimi psami innego. Postanowiliśmy zawiadomić policję. Atakowany pies głośno skomlał. Opiekunowie mieli z tego powodu sporo zabawy – mówi świadek, który pragnie zachować anonimowość. Zanim policja przyjechała na miejsce upłynęło kilkadziesiąt minut. W tym czasie mężczyźni schowali psy do bagażnika i odjechali. – Zapisaliśmy numery rejestracyjne samochodów. W bagażniku dostrzegłem jeszcze inne psy, przewożone w wątpliwych warunkach. Cała trójka mężczyzn była pijana. Właściciel pogryzionego psa ledwo trzymał się na nogach. Po pewnym czasie przewrócił się i zasnął w pobliskich borówkach – opisuje obrazowo nasz czytelnik. Około 12.10 na miejsce podjechał patrol policji. – Otrzymaliśmy zgłoszenie o nietrzeźwych kierowcach dwóch samochodów. Na miejscu rzeczywiście zastaliśmy rodzinę na rowerach oraz nietrzeźwego mężczyznę, który spał w pobliżu – relacjonuje Mirosław Wolszczak z raciborskiej policji. – Nietrzeźwy opiekun był z psem. Zwierzę nie nosiło widocznych obrażeń, jednak miało poważne problemy z chodzeniem. Mężczyzna odmówił badania alkomatem. Tłumaczył, że był na grzybach i jego pies został zaatakowany – wyjaśnia Wolszczak. Świadek zdarzenia jednak zapewnia, że mężczyźni doskonale się znali. Pili wspólnie w lesie alkohol. – Nie rozumiem dlaczego nie odebrano tego okaleczonego zwierzęcia pijanemu opiekunowi a na dodatek odwieziono go do domu – denerwuje się nasz informator. Rzeczywiście, mężczyzna został odwieziony do Szymocic razem z psem. Schronisko było nieczynne tego dnia. Rodzina odwożonego zapewniła że zaopiekuje się nim a psa następnego dnia przebada u weterynarza – mówi policjant. Sprawdziliśmy, schronisko było czynne tego dnia. Nikt również w następnych dniach nie pojawił się z takim psem. Sprawa została przekazana policjantom z Kuźni Raciborskiej. Na podstawie numerów rejestracyjnych ustalono właścicieli pojazdów. Na miejscu interwencji pojawiła się również straż leśna. Jak się okazuje, mężczyźni brali wcześniej udział w polowaniu. – W stosunku do nich wszczęto odpowiednie postępowanie w kole, mające na celu wyjaśnienie okoliczności. Takie zachowanie jest z pewnością niegodne myśliwego i jeśli się potwierdzi, myśliwi mogą zostać usunięci z koła – mówi Kazimierz Szabla, dyrektor regionalny Lasów Państwowych w Katowicach.
(acz)