Pies w centrum
Pies rasy amstaff dwukrotnie w ciągu tygodnia zaatakował przechodniów. Właściciel psa ledwo trzymał się na nogach
Aż dwukrotnie w ciągu ostatniego tygodnia raciborska policja interweniowała w sprawie nietrzeźwego opiekuna psa rasy agresywnej. W obu przypadkach pies należał do Jana G., 46-letniego bezdomnego.
16 listopada w godzinach popołudniowych raciborscy policjanci zostali wezwani na interwencję przy ulicy Rudzkiej. Według relacji świadków amstaff zaatakował innego psa, z którym dzieci wyszły na spacer. Mężczyzna, który sprawował opiekę nad agresywnym zwierzęciem, był pijany. Na policyjnym alkomacie wydmuchał 2,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci sporządzili wniosek do sądu o ukaranie 50-letniego mieszkańca Jastrzębia-Zdroju. Funkcjonariuszom tłumaczył, że nie jest właścicielem zwierzęcia, a jedynie wyszedł z nim na spacer.
W piątek, 21 listopada, sytuacja powtórzyła się. W dyżurce raciborskiej policji zaczęły urywać się telefony. Tym razem to samo zwierzę siało postrach na ulicy Rzemieślniczej. – Około 15.20 nasz patrol podjechał na wskazaną ulicę. Rzeczywiście policjanci zastali tam psa rasy niebezpiecznej oraz jego właściciela. Mężczyzna, który sprawował opiekę nad amstaffem, był nietrzeźwy. Badanie dało wynik prawie trzech promili w wydychanym powietrzu – mówi Mirosław Wolszczak z raciborskiej komendy policji.
Jak się okazuje, właściciel psa to 46-letni Jan G., osoba bez stałego miejsca zamieszkania. – Już wcześniej mieliśmy z tym opiekunem psa problemy. Ostatnie dwie interwencje wyglądały dość niepokojąco. Tak naprawdę niewiele możemy zrobić poza skierowaniem wniosku do sądu za brak kagańca i smyczy. W każdym przypadku musimy psa zwrócić właścicielowi. Uczulimy na tę osobę dzielnicowego – zapewnia policjant.
Skąd u osoby bezdomnej stosunkowo drogi pies? Niewykluczone, że sam sięprzybłąkał. Ktoś również mógł go odsprzedać. Okazuje się, że nawet tak agresywne rasy padają łupem złodziejów. Boleśnie przekonał się o tym 28-letni mieszkaniec ulicy Skłodowskiej, który w sobotnie popołudnie wybrał się na spacer ze swoim psem. Kilkanaście minut po godzinie 13.00 mężczyzna wszedł do sklepu Handel 2000 przy ulicy Opawskiej, zostawiając psa przed budynkiem. – Gdy właściciel wyszedł ze sklepu, jego pupila już nie było. Mężczyzna natychmiast zawiadomił policję, jednak mimo spenetrowania przyległych ulic przez trzech policjantów nie udało się go odnaleźć – relacjonuje Mirosław Wolszczak.
(acz)