Iskry i cienie
Poetka ma na swoim koncie już wiele nagród, wieczorków poetyckich, konkursów czy festiwali, które organizowane były w różnych zakątkach Polski. Jej przygoda z poezją zaczęła się całkiem przypadkowo i nie spodziewała się, że doczeka się dziesięciu tomików swojej twórczości. – To moje pisanie zaczęło się już, gdy byłam dzieckiem. Jako mała dziewczynka wymyślałam żartobliwe wierszyki, często na tych, którzy mi dokuczali. Obrywało mi się nieraz za to pisanie od rodziców – wspomina Wanda Gizicka. – Następnie w Rzeszowie na prośbę partyzantów napisałam im piosenkę. Potem był też hymn szkoły... – dodaje.
Pierwszy tomik wydała za namową znajomego. – Należałam już wtedy do Klubu Literackiego i był tam taki pan. On mi mówił: Pani Wando, pani ma takie piękne wiersze, niech pani to wyda. W końcu wziął te wiersze ode mnie i doprowadził do tego, że tomik pojawił się – wspomina poetka.
W dziesiątym tomiku zatytułowanym „Iskry i cienie” można odnaleźć szczególnie dużo aforyzmów. – Piszę wiersze tak, by były zrozumiałe i dotarły do szerokiego kręgu odbiorców. Często poeci piszą, a sami tego nie rozumieją – stwierdza raciborzanka. – W tych wierszach są zarówno iskry, czyli coś ciekawego, coś, co zaiskrzy, jak i rzeczy, które mogą być w cieniu, mogą być mało znane – wyjaśnia.
„Wiersze Wandy Gizickiej z tomu „Iskry i cienie” do mnie się śmieją” – pisze Romana Więczaszek w „Słowie wstępnym” ostatniego z tomików raciborzanki. Pani Wanda przyznaje, że z natury jest optymistką i takie też są jej utwory. – Nie jestem pesymistką, często się uśmiecham, prowadzę pogodne rozmowy. Chcę dodać uśmiechu tym, którzy się smucą. Życie jest krótkie, trzeba je wykorzystać – stwierdza Wanda Gizicka.
Czy raciborzanka myśli już o kolejnym tomiku swojej poezji? – Nie mam w planach wydania nowych wierszy, ale wciąż dużo ich powstaje. Teraz piszę coś bardziej dla śmiechu, żartu, dla znajomych, utwory okolicznościowe – wyjaśnia poetka. – Wiersze wciąż powstają, bo w ten sposób mam co robić, bo boję się, że coś mi ucieknie, czegoś zapomnę, bo coś mi wpadnie akurat... Czasem jedno słowo, śmieszne wydarzenie jest dopingiem do napisania – kończy.
(JaGA)