Dobra i szokująca wiadomość
Aż 890 tysięcy złotych będzie musiała oddać do budżetu państwa gmina Rudnik, jeśli Ministerstwo Finansów zażąda zwrotu subwecji oświatowej w latach 2006 i 2007. Bo kwoty na ucznia zawyżano nawet 10-krotnie.
– Jak będzie trzeba, spakuję się i jadę do Warszawy negocjować – zapowiada skarbnik gminy Rudnik Beata Orc. Samorządowi grozi zwrot aż 890 tys. zł niesłusznie pobranej subwencji oświatowej. – Tyle oddać naraz na pewno nie możemy, ewentualnie w ratach – zastrzegła urzędniczka. Zapewniła, że ona i pracownicy urzędu nie śpią spokojnie z tego powodu. – Przykro nam, że doszło do takiej sytuacji, pracowaliśmy solidnie – zapewniła.
Wójt poinformował radnych na sesji, że zakończył się III etap kontroli w sprawie różnic w finansowaniu gminnej oświaty, jakie wykryto za lata 2006-2008. Subwencja oświatowa za bieżący rok była niższa od wcześniej przyznanych gminie.
– Zweryfikowano dane o stopniu niepełnosprawności i liczbie takich uczniów w szkołach gminnych. Dyrektorom, którzy sporządzali sprawozdania trzy lata temu, zabrakło precyzyjnej wiedzy, jak mają to zrobić – stwierdził Alojzy Pieruszka.
Wójt zaczął od wiadomości dobrej – za 2008 rok gmina otrzymała dodatkowe 105 tys. zł subwencji w wyniku różnic między kwotami przyznanymi, a należnymi samorządowi. Zaraz jednak zaszokował – za dwa poprzednie lata przyjdzie Rudnikowi oddać aż od 850 do 890 tys. zł. Te różnice w subwencji wzięły się z pomyłkowych informacji o niepełnosprawnych uczniach, co oznacza nawet dziesięciokrotne przebicie podstawowej kwoty, jaką MEN przeznacza na uczące się dziecko.
– Decyzji Ministerstwa Finansów, gdzie MEN przekazał tę sprawę, jeszcze nie ma – stwierdził wójt. – Negocjujmy o umorzenie tych kwot – zaapelował radny Stanisław Janik. Przewodniczący Rady Mirosław Golijasz zaproponował jako podstawę negocjowania złą interpretację niejasno sformułowanych przepisów określających stopień niepełnosprawności dzieci.
Na przyszły rok samorząd chce utworzyć rezerwę oświatową, ok. 400 tys. z przeznaczeniem m.in. spłaty ratalnej należności wobec MF. – Tworzenie takiej rezerwy to przyznawanie się do błędu, stawia negocjacje na przegranej pozycji na starcie – zauważył radny Janik. – Lepiej tak stworzyć budżet, niż później wycofywać się z zaplanowanych zadań, bo będzie trzeba oddawać pieniądze – podsumował Alojzy Pieruszka.
(ma.w)