Trzy sztandary
Wiceprezydent Ludmiła Nowacka dyskutowała o kulturze z młodymi twórcami i animatorami, którzy zdominowali spotkanie w ramach Śląskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Muzeum, Biblioteka i RCK to zdaniem wiceprezydent Ludmiły Nowackiej, w tej kolejności, sztandarowe placówki raciborskiej kultury. Pod względem bazy, kadry i budżetu, jaki miasto im przekazuje. 2 grudnia mówiła o nich słuchaczom Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Salę w Strzesze wypełniły jednak nie tylko osoby starsze. Równie dużo było młodych, kojarzonych z animacją kulturalną.
Wiceprezydent dała studentom ponad godzinny wykład o historii i aktualnej ofercie placówek. Skończyła czekając na ich pytania. Te nie padały, więc szykowano się do zakończenia spotkania. Wtedy głos zabrał Piotr Dominiak z ASK. – Zaprosił mnie tu Piotr Klima, by podyskutować z prezydentem o polityce kulturalnej miasta (M. Lenk nie przyszedł, w tym czasie otwierał nową salę gimnastyczną u zapaśników Unii – red.). Pani przedstawiła nam, jak to bywało w latach, 60 i 70-tych, co dla mnie oznacza, że w mieście takiej polityki brak. Władze odbierają młodym, aktywnym ludziom możliwość działania, zamykając centrum kultury alternatywnej, jakim jest pub Koniec Świata – stwierdził Dominiak. – Widzę, że to nie jest spotkanie ŚUTW tylko zebranie wszystkich o tym co się podoba i nie podoba w kulturze. Przysłał mnie tu prezydent, bym zaprezentowała studentom ofertę miejskich placówek kultury. Jeśli pan Klima chciał mówić o polityce kulturalnej, proszę niech rozmawia – odpowiedziała Nowacka. Wywołany do tablicy tłumaczył, że z prezydentem ustalał inny termin i stąd nieobecność urzędnika. – Spotkania uniwersytetu mają charakter otwarty, jesteśmy ciekawi, co mają do powiedzenia na temat kultury jej młodzi odbiorcy – tłumaczył Klima. Z widowni przemówił Jerzy Dębina, związany z RCK. – Proszę zachowywać się mniej protekcjonalnie – zwrócił się do Nowackiej. – Pan mnie obraził. Ja szanuję młodych, jestem otwarta na ich propozycje, promuję ich - broniła się urzędniczka.
Gościa ŚUTW przepytał Dawid Wacławczyk z Grupy Rosynant. – Czy miasto pójdzie w kierunku kultury zachodniej i stworzy w jednym z domów kultury miejsce dla animatorów, gdzie z administracji będzie tylko zarządca i sprzątaczki? Czy w budżecie na przyszły rok środków na kulturę będzie więcej niż 60 tys. zł, do podziału na kilkanaście prężnie działających stowarzyszeń? – Gdy zaproponowaliśmy taki model, jeszcze przed remontem RCK, odrzucili go pracownicy placówki. Na kulturę w tym roku wydaliśmy ogółem 400 tys. zł. Łącznie z Dniami Raciborza i Memoriałem. Kultura dla wybrańców też musi być, ale ważne, by z oferty korzystały tysiące, jak te kilkanaście zgromadzonych w czerwcu na stadionie OSiR – zauważyła wiceprezydent.
Gdy słuchacze ŚUTW zaczęli się niecierpliwić przedłużającym się spotkaniem, wystąpił Mateusz Iwulski. – Uważam, że w urzędzie nie rozumie się pewnych pojęć. Dawida Wacławczyka nazywa się biznesmenem, że nie jest kulturalnikiem, tak jakby tych dwóch funkcji nie można było łączyć. Stosują państwo wytrychy, by uciszać dyskusję o problemach – stwierdził. – Nie uciekamy od animacji kulturalnej. Ona wnosi ożywienie. Zacznijmy tylko postrzegać ją tak samo – zachęcała Nowacka. W jej obronie stanęły starsze panie. – Miasto robi wiele dla kultury. Piękny koncert zespołu Śląsk nam zorganizowało. Jak chcecie dyskutować, to się spotkajcie z panią prezydent. Ona przyszła do nas, na zaproszenie, my już kończymy – powiedziała jedna ze studentek, poparta głosami pozostałych. Ludmiła Nowacka stwierdziła, że tym akcentem podsumowano jej wystąpienie. – Sprytnie to pani rozegrała – skwitował na koniec Mateusz Iwulski.
(ma.w)