Sesja, której nie było
– Jesteśmy jedyną gminą, która w tym roku miała trzy nadzwyczajne sesje – mówi Waldemar Wiesner, przewodniczący Rady Gminy. Podkreśla, że radni oprócz swojej funkcji wykonują szereg innych zadań, mają pracę, rodziny itd. – W minionej kadencji zwołaliśmy takową, kiedy chodziło o środki unijne na ul. Akacjową. Wtedy niektórzy radni oburzali się, że ich nagle zwołujemy – mówi rozgoryczony przewodniczący. Dodaje, że obecnie już przy drugiej nadzwyczajnej sesji pytał wójt Annę Iskałę o uzasadnienie tego przyspieszonego trybu. – Usłyszałem wtedy, że takie jest jej prawo jako wójta i nie musi się z tego tłumaczyć – mówi Wiesner.
Ostatnie w tym roku posiedzenie radnych miało się odbyć 22 grudnia. O takim terminie rajcy zostali poinformowani przez przewodniczącego pismem z 2 grudnia. Jakież było jego zdziwienie, kiedy tego samego dnia otrzymał wniosek pani wójt o zwołanie sesji nadzwyczajnej. – Podyktowane to zostało koniecznością uchwalenia planu zagopodarowania przestrzennego dla Babic – wyjaśnia pani wójt. Ustalono jej termin na 8 grudnia, jednak ta nie odbyła się. Powód? Brak kilku radnych, w tym przewodniczącego i wiceprzewodniczącego rady. Wobec tego sześciu radnych złożyło kolejny wniosek o zwołanie sesji w trybie nadzwyczajnym. Ta odbyła się 11 grudnia. – Szafowanie tym prawem do wnioskowania o nadzwyczajne sesje, bez podawania konkretnego powodu, niesie ze sobą różne konsekwencje. Tak było w poniedziałek, 8 grudnia. 15 radnych nie jest w stanie się zebrać na pstryknięcie palcem – kwituje przewodniczący.
(e.Ż)