Urząd w Nędzy bez pieniędzy
Policjanci z komisariatu w Kuźni Raciborskiej szukają złodzieja, który w biały dzień z Urzędu Gminy w Nędzy wyniósł siedem tysięcy złotych.
Brak pieniędzy w kasetce odkryto 7 stycznia, około godziny 13.20. – Złodziej dostał się do kasy przy ulicy Sobieskiego najprawdopodobniej przez uchylone okno. Z regału skradł pieniądze, które znajdowały się w otwartej kasetce – wyjaśnia Mirosław Wolszczak z raciborskiej policji. Policja dla dobra śledztwa nie chce podawać szczegółów sprawy. Udało nam się jednak dowiedzieć, że kasjerka opuściła pomieszczenie kasowe nie zamykając kasetki. Złodzieja widział najprawdopodobniej również jeden z sołtysów, który przyszedł wpłacić pieniądze. – Mężczyzna odesłał sołtysa na drugi koniec urzędu, po czym skradł pieniądze i uciekł – mówi osoba zorientowana w sprawie.
Od kilku lat budynku urzędu gminy strzegą kamery. Zamontowano je jeszcze za czasów poprzedniego wójta, by ukrócić kradzieże płytek chodnikowych i węgla z gminnego magazynu. Również środowy „skok” zarejestrowały kamery. – Nie możemy udzielać informacji – zastrzega Anna Iskała, wójt Nędzy. Od razu dementuje pogłoski jakoby kamery były źle ustawione i czas zapisie różnił się od rzeczywistego. – Wszystko się nagrało. Widać jak złodziej ucieka z pieniędzmi. Wszystko mamy zarejestrowane – zapewnia Anna Iskała.
W momencie kiedy doszło do incydentu, w budynku, poza urzędnikami, nie brakowało petentów. Byli tam m.in. sołtysi okolicznych miejscowości. – Byłem tego dnia w urzędzie, ale nie będę się wypowiadał co lub kogo widziałem. Mogę jedynie powiedzieć, że było tam tego dnia mnóstwo ludzi. W każdym razie w obiekcie są kamery, widać je nawet z zewnątrz, więc przypuszczam, że złapią sprawcę – powiedział nam jeden z sołtysów z gminy Nędza.
Franciszek Marcol, wójt Nędzy poprzedniej kadencji, jest zdziwiony jak mogło dojść do kradzieży w biały dzień. Przypomnijmy, to właśnie były wójt wprowadził do Urzędu Gminy monitoring. – Owszem, za mojej kadencji również był przypadek kradzieży. Sprawca został zidentyfikowany, ale pozbył się skradzionego roweru, więc był problem z udowodnieniem mu winy – przyznaje. Podkreśla jednak, że kasa była zawsze dobrze zabezpieczona, podobnie zresztą jak cały obiekt. – Monitoring zamontowaliśmy z myślą o przeciwdziałaniu takim sytuacjom. To była faza wstępna. Takie urządzenia trzeba udoskonalać, dbać o nie, montować nowe kamery w strategicznych miejscach, aby wszystko sprawnie działało. Szczegółów nie znam, ale do kradzieży na pewno nie doszło z powodu złego zabezpieczenia budynku. W obiekcie są antywłamaniowe szyby. Gdyby wszyscy zachowali się jak powinni, to na pewno nie doszłoby do kradzieży w biały dzień w urzędzie z pełną obsadą ludzi – twierdzi Franciszek Marcol. Władze gminy nie chcą nagłaśniać sprawy. – Urzędnik popełnił błąd. Już sam szum wokół tej sprawy to dla niego przykre przeżycie – ucina wójt.
Ewelina Żemełka
Adrian Czarnota