Sport to pieniądz
Radni Kornowaca rozliczyli, 29 stycznia, dotacje dla klubów sportowych. – Pieniądze z gminy nie wystarczają. Dziś za oranżadkę nikt nie gra. Za juniorem trzeba jeździć i się prosić – stwierdził radny, działacz KS Kornowac.
Samorząd przeznacza na miejscowe kluby od 7 do 12 tys. zł. Dokłada jeszcze parę z funduszu antyalkoholowego. Aktualnym dylematem przed radą jest decyzja, które z boisk na terenie gminy solidnie wyremontować, bo pieniędzy starczy tylko na jedno. Marzeniem na 2010 rok jest przystąpienie do programu Orlik i budowa obiektu ze sztuczną trawą.
Marian Knura drugą kadencję zasiada w zarządzie KS Kornowac. – Jak zaczynałem było nas 11. Kiedy koledzy zorientowali się, ile czasu pochłania społeczna praca na rzecz klubu, porezygnowali i zostało nas paru działaczy. Starszych, takich, co zęby zjedli na piłce – opowiadał na sesji radny. Według niego różowej perspektywy przed amatorską, A-klasową piłką nie widać. – Co nam jakiś mocny zawodnik się rozwinie, to chcą go pozyskiwać możniejsi z powiatu i spoza. U nas diety są po dosłownie parę złotych, tamci kuszą kwotami wielokrotnie większymi – przyznał M. Knura.
Wedle radnego pełnienie funkcji działacza w klubie piłkarskim to „praca do przodu i nic za to”. – Dzisiaj sport to pieniądz. Nawet za juniorem trzeba samemu jechać do domu. I nie ma pewności, że zechce mu się grać. Wszyscy pytają, za ile będą grać? Oranżadka z kiełbaską już im nie starczy – podsumował radny.
(ma.w)