Ród Paliców z Markowic
W poprzedniej części pisałem o najstarszym synu Teodora i Rozalii – Romanie. Dziś o trójce kolejnych dzieci.
Hanna urodzona w Rybniku 21 VIII 1923, wyszła 19 IX 1948 za Józefa Jaszka z Markowic. Mieli czworo dzieci: Danutę, Czesława, Adama i Stanisława. Tragicznie zginął Czesiu w wieku 4 lat. Ciocia Hanka, jak pamiętam, aktywnie udzielała się w PSS Społem, jak potem jej córka. Ostatnie lata swego życia spędziła na zmaganiach z chorobą. Jej mąż natomiast uwielbiał rzeźbić w drewnie i robić gipsowe odlewy przedziwnych postaci, jakimi owocowała jego wyobraźnia.
Tu wydaje mi się konieczne wspomnieć, że w czasie okupacji Józef Jaszek był aktywnym uczestnikiem oporu w ZWZ (potem AK), co okupił pobytem w KL Auschwitz po aresztowaniu w 1943. Po wojnie długoletni pracownik hurtowni Społem, potem WPHS. Pamiętam z dzieciństwa wizytę u niego w budynku, gdzie pracował. Budynek koło rybnickiego UM już dziś nie istnieje. Jaszkowie zamieszkiwali w domu postawionym przez Teodora.
Stanisław – najmłodszy z braci – urodził się w Rybniku 6 V 1926. Na całym jego życiu zaważyły przeżycia z młodości. Jako nastolatek został przerzucony do Festung Breslau. Tu przeżył dwie potworności. Tym bardziej traumatyczne, że spadły na bardzo młodego, wyrwanego nagle z domowych pieleszy człowieka. Przeżył wielkie bombardowania, a potem wielokrotnie grzebanie szczątków tych, którzy w większości – bo tego można być pewnym – byli Bogu ducha winni…
Przez jakiś czas pracował na kopalni, ale nadwątlony system nerwowy nie pozwolił na kontynuowanie tego zajęcia. Imał się więc potem różnych prac, aż wreszcie znalazł stałe zajęcie u brata Franciszka. Do końca swego nieszczęśliwego życia pozostał cichym, skromnym i pracowitym człowiekiem. Nieraz musiała dokuczać mu samotność, ta gorsza: nie z własnego wyboru, a narzucona przez życie. Pamiętać będę zawsze jego uśmiech z palety tych bardziej smętnych, bezradnych, jakby zażenowanych zainteresowaniem jego osobą. Stryjek Stasiu (choć u nas bardziej po Śląsku nie rozgraniczało się tych ze strony ojca od tych ze strony matki, używając najczęściej określeń: ciocia i wujek) był pomocny bez proszenia.
Maria – najmłodsza, urodzona w Rybniku 22 II 1927. Ukończyła maturą szkołę średnią. Z początku pracowała dorywczo, potem do końca związana z podstawowym przemysłem ROW. To ona ocaliła dla mnie cylinder, melonik i charakterystyczną kamizelkę dziadka Teodora. Jej – podobnie jak matki (czyli mej babci), starszego brata i siostry nie oszczędziła cukrzyca.
Na koniec kilka słów o Danucie Jaszek, która przechowała niektóre z opowieści markowickich początków rodziny Paliców. Szczególnie cenne, bo przybliżyły postacie z dość odległej już przecież przeszłości.
Michał palica