Nie jestem showmanem
Salezjanin przebywa w Kobyli od trzech miesięcy. Pomagał byłemu proboszczowi – ks. Zbigniewowi Siuberowi, który zmarł 31 marca. Po jego śmierci, 5 kwietnia, proboszczem został właśnie ks. Lisowski. Ma 45 lat i jest absolwentem seminarium w Krakowie. Wcześniej pełnił posługę kapłańską w Krakowie, Lublinie i Gostwicy koło Nowego Sącza, gdzie organizowano dom dziecka dla chłopców. Ks. Edward zapewnia, że nie przewiduje przełomowych zmian ani rewolucji. – Nie jestem showmanem, żeby wygłaszać wzniosłe hasła. Chcę być przede wszystkim duszpasterzem, a jako salezjanin zwrócić większą uwagę na dzieci i młodzież: ministrantów, scholę, dzieci przygotowujące się do I Komunii św. i bierzmowania – mówi ks. proboszcz. Przyznaje, że w parafii jest wiele do zrobienia. Myśli się m.in. o naprawie dachu i ogrzewania w kościele.
Zastałem tu ludzi z inicjatywą. To, co mają, zawdzięczają własnym pomysłom i zaangażowaniu. Sami budowali kościół, dom kultury, remizę. To bardzo pozytywnie rokuje na przyszłość. Dostrzega się tu potrzeby i konsekwentnie realizuje pomysły – chwali swoich parafian ks. Lisowski. Szczególnie zbudowany jest postawą młodzieży. – Sami podjęli adorację Najśw. Sakramentu i wystroili salkę. Chcę im poświęcić więcej czasu, rozmawiać z nimi, być obecny w ich życiu. Jak się młodym ludziom poświęca czas, wzrastają w dobrej atmosferze, to procentuje – uważa ks. Edward Lisowski.
(e.Ż)