Wzajemne zrozumienie i miłość
Stefan (74 lata) i Maria (70) Urbasowie 14 kwietnia 1959 roku ślubowali sobie, że przez życie przejdą razem w zgodzie i szacunku. Od 50 lat udaje im się dotrzymać złożonej sobie obietnicy.
Małżonkowie od urodzenia mieszkają w Studziennej. Tam też poznali się dzięki wspólnym znajomym. – Wcześniej „potykaliśmy” się o siebie, ale dopiero dzięki nim zaczęliśmy się na dobre spotykać – wspomina z uśmiechem pani Maria.
Minęły dwa latach i para stanęła na ślubnym kobiercu w kościele św. Krzyża w Studziennej. – To był wtorek, słoneczny i piękny dzień. Mąż przyniósł mi wiązankę białych goździków, bo wtedy było trudno o inne kwiaty – mówi kobieta.
Pani Marii długą, białą suknie uszyła krawcowa. – Mieszkała kilka domów obok nas, na przymiarce byłam dwa, albo trzy razy. Mąż też miał szyty garnitur, bo kiedyś było wielu krawców, nie kupowało się tak jak teraz gotowych strojów w sklepach – kontynuuje.
Weselisko trwało dwa dni. Pierwszego młodzi i goście bawili się w domu pani Marii, a poprawiny odbyły się u jej męża. Po ślubie małżonkowie zamieszkali w rodzinnym domu pana Stefana. Całe życie razem pracowali na roli. Kiedy w 1990 roku złoty jubilat przekazał gospodarstwo dzieciom, sam zajął się bezinteresowną pomocą innym. Do dziś współorganizuje festyny i dożynki oraz zabawy dla dzieci. – Katolik bez dobrych uczynków na zawsze pozostanie w ziemi, dlatego kiedy mogę, pomagam – tłumaczy pan Stefan.
W 2008 roku mężczyzna za swoją postawę został wyróżniony medalem ks. Stefana Pieczki. – To było dla mnie wielkie zaskoczenie, tym bardziej że nie wiedziałem wcześniej o nominacji – mówi jubilat.
Pani Maria stwierdza, że pomaganie to hobby męża i ona nie wtrąca się do jego działań. – Tak mówi, ale zawsze mnie wspierała. Kiedy ja organizowałem zabawy dla dzieci, żona zajmowała się domem i nigdy nie narzekała – pan Stefan z wdzięcznością patrzy na małżonkę.
Według złotych jubilatów receptą na długie, wspólne życie jest wzajemne zrozumienie. – Różne rzeczy się zdarzają, ale jak jest zgoda, to wszystko uda się przetrwać. A największą naszą radością są dzieci i wnuki – twierdzą z przekonaniem.
Państwo Urbasowie mają 4 córki: Klarę, Gertrudę, Kornelię i Bernadetę oraz 13 wnuków i 2 prawnuków.
Ela Gładkowska