Co się zaczęło, trzeba skończyć
Kiedy w gminie Kuźnia Raciborska dokończą budowę wału przeciwpowodziowego?
Ulewne deszcze, pogłoski o lokalnych podtopieniach i nie najlepsze prognozy pogody na przyszłość nie napawają optymizmem. Dlatego mieszkańcy co rusz dopytują o dokończenie wału.
Powódź z 1997 r. w części tej gminy mocno dała się we znaki. Mieszkańcy truchleją na myśl o tym, że sytuacja mogłaby się powtórzyć. Wielu ludziom woda wdarła się wtedy do domów, wyrządzając ogromne straty. Informacja o budowie wałów wydawała się wybawieniem. Niestety, inwestycja utknęła w martwym punkcie, a zagrożenie zamiast zniknąć, wydaje się być jeszcze większe.
Problem międzywala
Na terenie gminy brakuje około 4,7 km wałów. Pod inwestycję konieczne były spore obszary gruntu, a rolnicy, przekazując swoją ziemię, domagają się gruntów zamiennych. I tu zaczyna się problem, bo ziemi po prostu brakuje. O ile sytuacja jest klarowna, jeśli chodzi o teren przeznaczony pod budowę wału, nie wiadomo co zrobić z nieruchomościami rolnymi, które znajdą się w tzw. międzywalu, czyli między wałem a rzeką. W tym pierwszym przypadku właścicielowi nieruchomości wywłaszczanej na cele publiczne przyznawane są grunty zamienne. Międzywale jednak wg prawa wodnego nie zalicza się do terenów zajętych pod inwestycje celu publicznego, więc nie można się tu ubiegać o grunty zamienne. – Kilku naszych rolników ma swoje zasoby rolnicze w obszarze międzywala. Jest to około 30 ha. Próbowaliśmy z pomocą posła zmienić prawo, aby można było zakwalifikować teren międzywala jako budowlę hydrotechniczną służącą celowi publicznemu, ale bezskutecznie – mówi Bogusław Wojtanowicz, wiceburmistrz gminy Kuźnia Raciborska.
Szukają gruntów
W gminie rozumieją potrzeby rolników i ich opór wobec kontynuacji budowy wałów bez wcześniejszego załatwienia ich spraw. – Rozmawiamy z wicewojewodą śląskim o możliwości wydzierżawienia gruntów z Agencji Nieruchomości Rolnych po wygaśnięciu obecnych umów dzierżawy. Rolnicy są zainteresowani, ale musieliby mieć gwarancję, że po wygaśnięciu umów dostaną grunty w użyczenie, a po jakimś czasie mieliby możliwość ich nabycia – mówi wiceburmistrz. Dodaje, że jeśli tylko proces wywłaszczeniowy dobiegnie końca i rozwiązany zostanie problem międzywala, inwestycję szybko można będzie dokończyć. – Myślę, że w przyszłym roku uda się przystąpić do budowy. Zarówno wojewoda śląski, jak i opolski są zainteresowani dokończeniem inwestycji – podkreśla.
Wiceburmistrz dementuje pogłoski jakoby w województwie opolskim mieli szybciej dokończyć budowę wału, a przez to wzrosłoby zagrożenie powodziowe na terenie naszego województwa. – Strona opolska jest jeszcze bardziej opóźniona niż my. Obydwaj wojewodowie chcą, żeby inwestycja ruszyła równolegle – zapewnia.
Mieszkańcy czekają
Dokończenia inwestycji z niepokojem wyczekują mieszkańcy. – Jak się już zaczęło, trzeba to dokończyć, bo teraz jest jeszcze bardziej niebezpiecznie niż w 1997 r. – twierdzi Wilhelm Strzelczyk z Rudy. – Wtedy mieliśmy wodę w kuchni na wysokości 102 cm. Teraz, kiedy wał jest zaczęty, byłoby jeszcze gorzej – dodaje. Podobnego zdania jest jego żona Helena. – Na pewno wszyscy mieszkańcy, którzy przeżyli powódź, chcieliby, żeby ten wał dokończyć – mówi. – Zwłaszcza w taką pogodę, jaka ostatnio była, każdy patrzy, czy się nie podnosi poziom Odry – mówi Aniela Janik, również mieszkanka Rudy. Powódź 1997 r. nie oszczędziła także jej rodziny. – Ludzie na pewno czuliby się bezpieczniej, gdyby w końcu udało się dokończyć budowę wału – przyznaje.
(e.Ż)