Co im w duszy gra?
Grają od niedawna, ale założenia mają ambitne. – Chcemy tworzyć muzykę, która może zainteresować wszystkich. Proste melodie, które łatwo wpadają w ucho, ale wprowadzając coś nowego, ciekawego, co zainteresuje też tych, którzy muzyką zajmują się „na poważnie” – mówi o swoim zespole Rafał Szabla.
Bo muzyka irlandzka, folkowa już taka jest. Łączy różne style i, dobrze zaaranżowana, wznosi się ponad podziałami. – Interesuję się muzyką od dawna. Począwszy od dobrego popu, przez rock, metal, elementy country. Był moment, kiedy zafascynowałem się zespołami Carrantuohill i Beltaine. Będę się starał mieszać różne style i stworzyć coś ciekawego, czego jeszcze nie było w tych zespołach – deklaruje Rafał Szabla.
Od dłuższego czasu myślał o założeniu własnego zespołu, ale znalezienie właściwych ludzi okazało się trudne. Wreszcie udało się. W połowie kwietnia pojawiła się też możliwość zagrania koncertu. – Perkusista Staś Czech, mój serdeczny przyjaciel gitarzysta Grześ Godeń, skrzypaczka Ania Wieczorek, która dołączyła do nas w ostatniej chwili, ale myślę, że z nami zostanie. Do wspólnego koncertowania zaprosiliśmy też wokalistkę Magdę Wronę. W takim składzie wystąpiliśmy na festynie parafialnym w Rudach – opowiada Rafał, lider zespołu, który śpiewa i gra na gitarze.
Prawie z marszu
Uczą się, pracują, jedna osoba prowadzi nawet własną firmę. Przed występem zdążyli zagrać... dwie próby. Mimo to zagrali świetnie, zostali przyjęci bardzo pozytywnie, nie brakowało ludzi pytających, czy mają jakieś swoje nagrania.
Co dalej?
Dlaczego zespół nie ma nazwy? – Nie wiem, czy zawsze będziemy w tym składzie. Tworzący tę grupę są bardzo zapracowani, uczestniczą w innych projektach muzycznych. Czas pokaże co dalej i czy mamy szansę zbudować coś konkretnego w tym składzie – wyjasnia lider.
W sierpniu planują pracę nad swoim materiałem, we wrześniu chcieliby koncertować. – Gra w zespole dużo daje, ale część utworów chciałbym wykonywać solowo. Autorytetem muzycznym jest dla mnie Tommy Emmanuel, który grał polifonicznie, potrafił sam koncertować. Każda z tych form, granie w zespole i występy solowe, jest ciekawa. Materiał nie jest wtedy monotonny – opowiada młody muzyk.
Muzyka czy chemia?
Rafał Szabla studiuje chemię, uczy się też we Wrocławskiej Szkole Jazzu i Muzyki Rozrywkowej. I muzyka i chemia są dla niego tak samo ważne. – Nie odpuszczam sobie studiów, bo ze stypendium płacę za czesne w szkole jazzu – uśmiecha się rozbrajająco.
Swój nowo powstały zespół traktuje bardzo poważnie. Do jego założenia zainspirowały go takie postacie, jak John Petrucci, Greg Howe i Tommy Emmanuel. Marzenia? Takie, jakie mają wszyscy młodzi muzycy: – Koncertować po całej Polsce, trafić do ludzi, żeby im się podobało – mówi jednym tchem Rafał. Wie, że nie da się tego osiągnąć, działając na pół gwizdka, że wszystko ma swoją cenę, czasem brakuje czasu na sen. Ale za jednym ze swoich ulubionych artystów powtarza: „Im mniej mamy czasu, tym więcej możemy zrobić”.
(e.Ż)