Tragedia na Ostrogu
Pięć minut przed północą z wód żwirowni strażacy wyłowili ciało 23-letniego mieszkańca Raciborza. Mężczyzna przyjechał nad wodę z czwórką znajomych. Pili wódkę. Około godziny 22.30 postanowili popływać. Dwudziestolatek już nie wrócił na brzeg.
31 lipca około godziny 22.30 dyżurny raciborskiej policji otrzymał telefon od spanikowanego mężczyzny. Młody człowiek chaotycznie tłumaczył, że najprawdopodobniej w jednym z wyrobisk pożwirowych utopił się jego kolega. Na miejsce natychmiast wysłano policję, straż pożarną i pogotowie. Pierwsi na miejsce dojechali policjanci.
Czwórka dwudziestolatków tłumaczyła, że ich kolega nie wrócił do nich po tym, jak poszedł popływać. Na miejsce natychmiast ściągnięto niemal wszystkie patrole policji pełniące służbę na mieście. Posiłki przyszły także ze strony straży pożarnej. Oprócz łodzi, ściągnięto samochód z masztem oświetleniowym, który oświetlał wodę. Kilkadziesiąt osób przeczesywało z latarkami krzaki wokół zbiornika. Ratownicy nie wykluczali, że mężczyzna zasnął gdzieś w krzakach. Nadzieja zgasła kilka minut przed północą. Strażacy, którzy prowadzili poszukiwania na łodzi, trzy metry od brzegu znaleźli zwłoki 23-latka.
Jak wstępnie ustalili policjanci, piątka młodych ludzi, w tym dwie dziewczyny, przyjechała nad wodę, aby się zrelaksować. Rozłożyli się nad pierwszym zbiornikiem od strony marketu budowlanego Mrówka. Jak sami przyznali, nie brakowało alkoholu. Po godzinie 22.00 dwóch dwudziestolatków postanowiło się schłodzić w wodzie. Na brzeg wrócił tylko jeden z nich. Współbiesiadnicy zaginionego próbowali go szukać, jednak było to niemożliwe ze względu na panujące ciemności.
Ciało mieszkańca Raciborza znaleziono przy brzegu, od strony wałów. Na miejsce wezwano technika kryminalistyki oraz prokuratora, który zarządził sekcję zwłok. Wszystkie osoby w chwili tragedii były nietrzeźwe.
(acz)