Dziadek strzelił gola dla teściowej
W meczu drugiej kolejki klasy A Krzanowice sprawdziły się z drugą drużyną z gminy Kornowac, gdzie przed tygodniem przegrali. Gospodarze odprawili Rzuchów z dużym bagażem goli.
Rzuchowianie nie kryją, że grają w tym sezonie o utrzymanie. Krzanowice mają chlubne tradycje, parę lat temu grali przecież w IV lidze, a odkąd spadli dwie klasy niżej, nie potrafią nawet włączyć się do walki o awans z klasy A. Inaugurację mieli kiepską. – Po porażce w Kornowacu musiałem zmotywować drużynę do walki o 3 punkty u siebie. Wiem, że moi napastnicy potrafią strzelać gole, tymczasem potrafimy stworzyć przewagę, ale ze skutecznością jest gorzej – przyznał trener Grzegorz Wojtas, prowadzący miejscowych już drugi sezon. Na swoim boisku krzanowiczanie dali taki popis skuteczności, że nawet najstarsi piłkarze i działacze klubu z miasta nie pamiętają tak okazałego zwycięstwa.
9 bramek strzelonych rzuchowianom to dorobek: Tomasza Pieczarka (5 – w minutach: 20, 30, 50, 70 i 82), Adriana Kernera (2 – w: 43 i 77) oraz Artura Pączko (30) i Waldemara Hnidy (90). Tylko parę pierwszych minut było wyrównanych. – Takie rozpoznanie na początek – powiedział spiker Józef Sławik. Od 20 minuty zaczęło się ostre strzelanie krzanowiczan. Po pół godzinie prowadzili 3:0, a kolejne gole padały w odstępie średnio 10 minut. Goście po pierwszych stratach próbowali zagrozić bramce Krzanowic, ale klarownych sytuacji na gole nie stworzyli. W 85 minucie, gdy było już 7:0, bliski honorowego trafienia był Wojciech Gajda. Po jego strzale bramkarz Krzysztof Wochnik z trudem opanował piłkę, łapiąc ją na linii bramkowej. Zdaniem strzelca futbolówka ją przekroczyła, ale werdykt sędziego liniowego Piotra Poznańskiego był inny. Rzuchowianin głośno wykrzyknął, co o tym myśli, i arbiter główny Józef Podpora pokazał mu żółtą kartkę za niesportowe zachowanie. Rezultat ustalił „dziadek” (najstarszy na boisku, od niektórych nawet o 20 lat) Wlademar Hnida. Huknął w swoim stylu spoza 16-tki. Jego teściowa miała w sobotę urodziny i to jej dedykował bramkę kapitan KS Krzanowice.
Były pomocnik raciborskiej Unii i Górnika Pszów Grzegorz Wojtas był mile zaskoczony rozmiarami zwycięstwa. – Cały mecz przebiegał pod nasze dyktando. Cieszę się z dobrej dyspozycji ataku, 5 goli Pieczarka robi wrażenie, to nasz wychowanek. Trzeba jednak pochwalić cały zespół – powiedział po meczu. Kierownik drużyny z Rzuchowa Radosław Łuszcz żałował wysokiej porażki. – Lepiej już było ustawić się dziewiątką w defensywie i przegrać najwyżej trzema bramkami. Kondycyjnie też nie wytrzymaliśmy tego spotkania – zauważył. Jego drużynę miało wzmocnić latem 4 piłkarzy, ale klub ma skromny budżet więc, skusiły ich bogatsze zespoły.
(ma.w)