Przebiegł maraton z teściem
Na co dzień przy biurku, ale po godzinach biega w parku. Trening się opłacił, spełnieniem była meta warszawskiego maratonu.
Urzędnik i radny - Marek Kurpis zarządzający oświatą miejską, w czasie 4 godzin i 44 minut pokonał ponad 42 kilometry ulicami stolicy. – Skończyłem trasę dzięki teściowi – podkreśla raciborzanin.
Teść Kurpisa to Janusz Mendyk, biegacz, który w ciągu 64 lat życia zaliczył już ponad 80 imprez mniejszej i większej rangi, w tym nawet biegi 100-kilometrowe w Szwajcarii. – On mnie „męczył” żebym wystartował. Biegam rekreacyjnie, w parkach, dla odprężenia, zebrania myśli po pracy – opowiada Marek Kurpis. Buty biegowe włożył parę lat temu, gdy okazało się, że musi ograniczyć występy na parkiecie. To jeden z założycieli i propagatorów Amatorskiej Ligi Siatkowej w Raciborzu. Był jej prezesem, występował w drużynie wielokrotnych mistrzów - Enterze. Kontuzje sprawiły, że nie mógł grać na takim poziomie jakiego oczekiwał. –Poznałem różnicę między tymi dyscyplinami. W siatkówce, żeby pograć trzeba całego zespołu, a tu całość zależy wyłącznie ode mnie – mówi Kurpis.
10 sierpnia skończył 40 lat. Wtedy podjął decyzję, że na urodziny sprezentuje sobie ukończenie maratonu. Wybrał się na warszawski. – Organizacja zrobiła na mnie duże wrażenie – chwali zawody uczestnik. Wcześniej biegał po 50-60 km w tygodniu, by móc wystartować. – Rad udzielał mi kolega z pracy, Tomasz Kaliciak, który biega maratony od lat. Ale najwięcej zawdzięczam teściowi, bo na 30 i 37 km miałem takie kryzysy, że nie wierzyłem, że dobiegnę do mety. On przekonał mnie, że to tylko problem w głowie, a fizycznie wytrzymam – relacjonuje urzędnik raciborskiego magistratu.
Kurpis będzie biegał dalej. Może wystartuje w amatorskich zawodach triathlonowych, bo ciągnie go do roweru i pływania. Nie zabraknie go w lokalnych imprezach biegowych - profilaktycznym biegu na 10 km i akcji Cała Polska Biega, które w mieście inicjował.
(ma.w)