Wisłok zdzierał gardła, Rafako zgarnęło punkty
W ostatniej chwili trener musiał zmienić koncepcję gry z beniaminkiem.
Druga z rzędu, wyjazdowa wygrana akademików Galińskiego. W Strzyżowie wygrali po ponad 2-godzinnym pojedynku 3:2. Świetne zawody rozegrał Mateusz Władarz. – Wszedł z ławki, robił z rywalami co chciał – chwali trener.
Wisłok Strzyżów był drugim przeciwnikiem AZS Rafako Racibórz w rozpoczętym przed tygodniem sezonie II ligi. Podopieczni Witolda Galińskiego dotarli na mecz po męczącej sześciogodzinnej podróży. – Graliśmy w hali nieco większej od sali ginastycznej naszej Budowlanki. Ale kibiców mają niesamowitych, przyszło ich z pół tysiąca – był pod wrażeniem trener. Zgotowali swoim pupilom taki doping, że komunikacja na parkiecie praktycznie nie istaniała, jak relacjonuje opiekun rafakowców.
To wyniki setów meczu pomiędzy Rafako a Wisłokiem: 25:16, 20:25, 23:25, 27:25 i 22:20. – Powinniśmy wygrać bardziej zdecydowanie, ale runęła cała koncepcja przedmeczowa. Nie mogłem skorzystać z Adriana Sdebela, o czym dowiedziałem się niemal przed spotkaniem. Zburzyło to plan zmian i kapitan Gonsior musiał grać pełne 5 setów, do czego fizycznie nie jest jeszcze zdolny, po kontuzjach – przyznaje Galiński.
Rafako zaczęło w składzie: Jajus, Szmidtka, Lipiec, Gonsior, Kawka, Stanienda i libero Słanina. Za występ trener szczególnie chwali Mateusza Władarza, który był rezerwowym, a gdy wszedł na parkiet „robił z rywalami co chciał”. – Te 2 punkty z ciężkiego terenu, gdzie 500 gardeł było z miejscowymi, wyceniam podwójnie. Życzyłbym sobie i u nas takiej żywiołowej atmosfery w meczu z Będzinem, w najbliższą sobotę – mówi trener AZS. Pojedynek ze spadkowiczem z I ligi odbędzie się w hali w Rudniku, początek o godz. 17.00. Wstęp na zawody jest bezpłatny przez cały sezon.
(ma.w)