Nie pozwolimy na wyzwiska!
Pielęgniarki z raciborskiego szpitala są obrażane przez rejestrujących się pacjentów. – Wyzywają nas od „kur...” i „poje...”, a wykonujemy tylko swą pracę – mówią kobiety. – Jeśli trzeba, będziemy bronić się w sądzie – uprzedza Krystyna Klimaszewska, koordynująca w szpitalu pracę rejestratorek.
– Nie będziemy dłużej tolerować takich zachowań. Przecież my jesteśmy na stanowisku pracy – zapowiada pielęgniarka Krystyna Klimaszewska i nie wyklucza, że jej koleżanki zgłoszą znieważanie ich do sądu.
Przy rejestracjach dochodzi do „karczemnych awantur, a zachowania niektórych są ordynarne, by nie powiedzieć chamskie”, jak charakteryzuje Klimaszewska. Jej koleżanki z pracy twierdzą, że złoszczą się najczęściej mężczyźni, około 40-tki. – Używają niecenzuralnych słów. Rozważamy, czy nie zacząć występować na drogę sądową. Wszystko jest nagrywane przez zainstalowane w rejestratorni kamery. Taśmy będą dowodami – twierdzi pielęgniarka.
Zatrudnione w lecznicy pielęgniarki posiadają status funkcjonariusza publicznego, a napaść na takowego jest karana grzywną lub pozbawieniem wolności. – Często na wykrzyczeniu się kończy, ale znamy przypadki szarpania, a na Śląsku doszło nawet do pobicia pielęgniarki – przyznaje nasza rozmówczyni.
Klimaszewska przewodniczy raciborskiemu kołu Polskiego Towarzystwa Pielęgniarskiego. Czuje się w obowiązku bronić koleżanki po fachu. Niektóre z nich przy okienku pracują ponad 25 lat. – Tak źle nigdy nie było. Ludzi denerwuje długi czas oczekiwania na wizytę. Wystarczy też, że stoją w kolejce 10 – 15 minut i już są wkurzeni. A rejestratorka musi wykonać szereg czynności, by zapisać pacjenta – tłumaczy Beata Wysoczańska-Skroban, pielęgniarka z 24-letnim stażem. Pacjentów przybywa, dziennie trzeba obsłużyć ich ponad pół tysiąca. Najtrudniej jest na ortopedii. – Chorych jest i 100 dziennie. Mało jest wśród nich osób wyrozumiałych. Gdy ktoś słyszy, że przyjmą go dopiero w kwietniu, to całą złość wyładowuje tutaj – opowiada Teresa Jureczka.
W przyszłym roku personel szpitala przejdzie szkolenie, jak radzić sobie „z trudnym klientem”. Sposoby, jakich próbują rejestratorki obecnie, przynoszą nieoczekiwany skutek. – Kiedy uśmiechnęłam się do jednego z panów, by rozładować nerwową sytuację, ten powiedział mi, że mam uśmiech malowanej kur.. – rozkłada ręce jedna z młodszych pań z rejestracji. – Wyżywają się na nas, choć to wina systemu i limitów narzucanych przez NFZ. Apeluję do pacjentów, by nie kierowali wulgaryzmów na jego temat pod naszym adresem. Sądzę, że pacjenci nie mają świadomości o konsekwencjach prawnych jakie grożą za znieważanie pielęgniarek na stanowiskach pracy – podsumowuje Krystyna Klimaszewska.
(ma.w)