Solidarni z erceku
– Nic od nas nie zależy. Tak się czujemy – twierdzą związkowcy z miejskiej placówki przy Londzina.
We wrześniu animatorzy kultury z Raciborskiego Centrum Kultury zdecydowali się założyć związek zawodowy. Jak mówi jego lider – aby pomóc dyrekcji. – Będziemy chronić prawa pracownicze wszystkich tu zatrudnionych – twierdzi Marek Rapnicki.
„Lwia część pracowników merytorycznych” – 12 z około 30 zatrudnionych – zapisała się do związku, który przyjął pod swe skrzydła NSZZ Solidarność pracowników oświaty. Szefem wybrano wieloletniego dyrektora placówki, który w latach 80-tych był już działaczem Solidarności. – Czasy dla takiej działalności nie są sprzyjające. Kwitnie prywatny biznes, atmosfera w ogóle nie jest sprzyjająca związkom – charakteryzuje Marek Rapnicki, zaznaczając, że decyzja koleżeństwa była jednomyślna, a on sam do końca wahał się, czy angażować się w działalność. – Mówię, co myślę i tym ryzykuję – mówi o przyczynach wątpliwości.
Zdaniem Rapnickiego związek nie ma zamiaru być „hamulcowym” działań RCK. Chce mieć jednak wpływ na jej funkcjonowanie. – Poprawa komunikacji wewnętrznej, odtworzenie właściwej hierarchii pracowniczej i kwestie płacowe, to nasze trzy główne postulaty. Należymy do najsłabiej opłacanych na Śląsku pracowników instytucji kultury! – stwierdza szef związku. Mówi też o dobie kryzysu zaufania w placówce i naruszeniu godności tutejszej kadry. – Rzadko możemy robić to, co kochamy. Wydawane są kosmiczne pieniądze na imprezy, na które nie mamy wpływu – nie kryje żalu były dyrektor. – Nic od nas nie zależy. Tak się czujemy. Mamy dorobek, kontakty, kwalifikacje, chcemy tylko wykonywać to, do czego nas zatrudniono – wyjaśnia.
Deklaruje wspieranie w decyzjach obecnej dyrektor i służenie jej opinią związku. Liczy, że będą wypracowywać wspólną strategię. – Założyliśmy związek dopiero po półtora roku od objęcia stanowiska przez nową dyrektor. To dowód, że nie chcemy jej szkodzić – zaznacza Rapnicki. Spotkał się z zarzutami, że założenie związku rodzi podziały w centrum. – Nie zgadzam się. To właśnie je znosi, bo występujemy w imieniu całej załogi. Apelujemy o rzetelną debatę na temat naszej przyszłości. Zaczynamy ją pytaniem o teraźniejszość. Wiosną wrócimy na ulicę Chopina. chcemy znać tam swoje miejsce – precyzuje pracownik raciborskiej kultury, który poświęcił jej blisko 30 lat życia.
(ma.w)