Przyroda jest dla człowieka
Nie jesteśmy przeciw zieleni, ale przeciw temu, co się wyrabia pod naszym blokiem – twierdzą mieszkańcy ze Zborowej.
Zdaniem lokatorów cisy były piękne, choć posadzono je dosyć blisko od bloku. – Ale nam nie przeszkadzały – zastrzegają. Chcieliby zupełnie nowych nasadzeń.
W artykule „Wyciąć numer MZB” napisaliśmy o wycince cisów na podwórku przed blokiem przy ulicy Zborowej. Dokonano jej nocą, nielegalnie, nie ustalono sprawcy. – W artykule zawarto zdanie, że nie lubimy zieleni, a to nieprawda – mówi Halina Maj, jedna z mieszkających tu osób. Jest emerytowaną nauczycielką, miłośniczką przyrody. Porozmawiała z paroma sąsiadami i przyszła do naszej redakcji, byśmy przedstawili stanowisko lokatorów w tej sprawie. Nie anonimowych – jak w artykule, ale z imienia i nazwiska, tych, co mieszkają przy Zborowej od dziesięcioleci.
Alina Bukowska, Małgorzata Strumieńska i Emilia Horoszko zgodnie twierdzą, że wycinka była dla nich szokiem. – Widok był przepiękny, kiedy te drzewa rosły – twierdzi pani Małgorzata. Lokatorki przyznają, że jedyne co im przeszkadzało, to urządzane pod blokiem popijawy, nierzadko z udziałem młodzieży. – Tak głośno bywało, że w nocy nie można było zasnąć – narzekają mieszkańcy. Sprawę zgłaszano w MZB, u strażników miejskich i policjantów, ale problem zostawał. Z wycięciem cisów hałasowanie się skończyło, bo „biesiadnicy” nie mają się gdzie ukryć.
Ponad miesiąc wycięte drzewa leżały pod blokiem. – Chyba ukarać nas chcą za to, do czego doszło – zastanawiała się Halina Maj. W bloku rozeszła się plotka, że to mieszkańcy będą musieli zapłacić za uprzątnięcie podwórka. Obawy okazały się nieuzasadnione. Rozwiał je dyrektor MZB Stanisław Borówka. – Pokryliśmy koszty wywózki drzew – powiedział nam na dzień przed posprzątaniem placu.
(ma.w)