Nie poddali się
– Oczywiście, że idziemy! – stwierdziła Maria Wiecha, gdy zastanawiano się nad pochodem w deszczu.
Jubileuszowy, bo dziesiąty, ale pierwszy w deszczu Marsz Nadziei zorganizowany przez raciborskie koło Polskiego Komitetu Zwalczania Raka ruszył w sobotę rano z Rynku. – Tak jak ludzie nie poddają się w walce z nowotworem, tak i my pójdziemy dziś, dać im nadzieję. Mimo chłodu i deszczu – powiedziała Maria Wiecha.
– Idziemy, by promować pewną słuszną ideę wśród społeczności. Jeśli tak pada, to czy będziemy mieli adresatów naszego przesłania? – rozważała przed wymarszem Ludmiła Nowacka, zastępca prezydenta. W strugach deszczu dziewczęta i chłopcy z raciborskich liceów rozdawali przechodniom balony, wstążeczki i ulotki. Wszystkie z hasłem „Zdążyć przed rakiem”. Młodzieży było nieco mniej niż zazwyczaj – części polecono wracać do domu z powodu kiepskiej aury.
Organizatorzy zastanawiali się, czy nie odwołać w ogóle przemarszu ulicami miasta, w końcu zdecydowano się jedynie skrócić trasę. Przed wyjściem inicjatorka akcji Maria Wiecha przedstawiła uczestników pochodu jako „tych co niosą nadzieję dla tych, którzy pogrążeni są w chorobie”. Marsz prowadziły czeskie mażoretki z Ritmusa w Ostrawie. Z samorządowców byli prócz zastępcy prezydenta – radny miejski Piotr Klima i zasiadający do niedawna wśród rajców Stanisław Mika (rozdawał przechodniom balony).
Przemarsz ulicą Opawską zwieńczono pod pomnikiem Arki Bożka, gdzie z kuchni polowej poczęstowano wszystkich grochówką.
(ma.w)
(ma.w)