Rozpaczy nie ma, za to dużo błędów
Siatkarze AZS Rafako rywalizowali w II lidze ze spadkowiczem z Będzina
Przed własną publicznością akademicy Galińskiego popełnili w meczu dużo własnych błędów. Najlepiej wypadli w trzecim, zwycięskim secie. MOS Będzin przywiózł ze sobą kilku kibiców, którzy dopingiem sprawili, że goście czuli się jak u siebie.
Raciborzanie musieli grać bez kontuzjowanego Adriana Sdebela, który przed meczem skręcił kostkę. Będzie pauzował dwa tygodnie. Brak atakującego zburzył plan trenera Galińskiego. – Nie mogę przeprowadzić podwójnej zmiany, dzięki której miałem wysoki blok. Opierałem na niej taktykę, tak przygotowywaliśmy się do sezonu – wyjaśnił trener. Potwierdził to kapitan zespołu Marcin Gonsior. – W składzie jest rotacja. Trwa szukanie optymalnego ustawienia – mówił.
Kapitan AZS-u tak zrelacjonował przebieg meczu: W pierwszej odsłonie przeciwnik był od nas lepszy w każdym elemencie, a my popełnialiśmy dużo błędów. Drugą partię rywal zagrał w zmienionym składzie, co staraliśmy się wykorzystać. Udało się w trzecim secie, gdzie uciekliśmy w końcówce. W ostatniej części meczu znów grali w najsilniejszym zestawieniu, takim jak w I lidze.
Najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy był Gonsior, dobrze zagrał też libero Witold Słanina. – Indywidualnie jestem zadowolony z występu, ale ta gra nie polega na tym, liczy się zwycięstwo drużyny – stwierdził siatkarz, który wrócił do Raciborza po dwuletniej przerwie. Grał przez ten czas w Radlinie, z którym spadł do III ligi. – Dobrze czuję się w Rafako, mam tu dobrych znajomych – podkreśla. Rywala ocenił jako „doświadczonych i ogranych w I lidze, u których widać cwaniactwo”. – Z trudem wyciągnęliśmy wygraną w trzecim secie. Początek czwartego był nieudany, ale nie odpuściliśmy do samego końca – podsumował Słanina. – Coś w nas siadło w czwartym secie. Mieliśmy kłopoty z przyjęciem. Rywal był zdecydowanie najtrudniejszy z dotychczasowych – ocenił Bartosz Kawka. Prowadząca oficjalną witrynę klubu (azsrafako.bnx.pl) Ewa Trzos, analizując przegraną, zwróciła uwagę, że rywal miał bardzo wyrównany skład, a raciborzan nękają kontuzje. – To lider, mierzy w awans. Wysoko wygrał wszystkie swoje mecze w pierwszych kolejkach – zauważyła.
Szkoleniowiec z Będzina, który może też występować na parkiecie – Rafał Legień – powiedział po meczu, że drużyna miała się w Rudniku dobrze zaprezentować i zadanie wykonała. – Ogrywam tę jedenastkę. Byliśmy trochę zmęczeni pojedynkiem z Jaworznem – przyznał. Jego zdaniem Rafako to waleczna drużyna z perspektywą, której nie wolno pozwalać na zbyt wiele, bo szybko to wykorzystuje.
Trener rafakowców Witold Galiński nie rozpaczał nad przegraną u siebie, ale zwrócił uwagę na dużą liczbę błędów własnych jego zespołu – nawet po 13 na set. Bardziej żałował, że skromna grupa kibiców z Będzina dopingiem zagłuszyła miejscową publikę. – Odnoszę wrażenie, że w Raciborzu nie umiemy kibicować, niezależnie od dyscypliny – dziwił się trener. Stwierdził, że w rundzie zasadniczej najważniejsze to dostać się do czołowej czwórki. – Cel jest realny. W środę jedziemy do Krosna. Przeciwnik jest do ogrania, wierzę, że przywieziemy komplet punktów – zapowiedział. W sobotę kolejny mecz – w Rudniku, o godz. 17.00 AZS zmierzy się z Ropczycami.
(ma.w)