Żeby stwierdzić trzeba pojeździć
Siedmiu nożyczek użyto do przecięcia symbolicznej szarfy na drodze łączącej Pietrowice z Pawłowem – części małej obwodnicy Raciborza.
Oficjalne oddanie do użytku pierwszej w powiecie „schetynówki” odbyło się z należną wydarzeniu pompą. Starosta przez mikrofon pochwalił zziebniętą grupę radnych i drogowców, przecięto wstęgę a na koniec wszyscy uraczyli się ciepłym i sytym posiłkiem.Ten rok obfitował w inwestycje drogowe w gminie Pietrowice Wielkie. Wiosną wyremontowano drogę wojewódzką w kierunku Raciborza, a jesienią naprawiono jezdnię w kierunku Pawłowa, biegnącą przez Kornice. Miała być jeszcze trasa przez Pawłów, wojewódzka, ale zarządcy nie starczyło w tym roku pieniędzy. Ma gotową dokumentację, więc w 2010 i ta droga powinna doczekać się nowego asfaltu.
Trasę biegnącą przez Kornice określano najgorszą w powiecie. Powiat stworzył partnerstwo z gminą, także finansowe i zgłosił remont drogi do rządowego programu. Projekt zyskał dotację, a samorządy dogadały się, by modernizować dłuższy odcinek. Od mostku w Kornicach do skrzyżowania w Pawłowie prowadzono roboty warte 3,6 mln zł. Wylano 3 warstwy asfaltu, dywanik sięgnął 19 cm. – Wzmocniono pobocze, uporządkowano zieleń przydrożną, odtworzono rowy. Powstała też zatoczka autobusowa – wymieniał Jerzy Szydłowski, szef Powiatowego Zarządu Dróg. W tym roku była to jego najpoważniejsza inwestycja. – Wkrótce do odbioru będą zgłaszane naprawy szos w Siedliskach i Tworkowie. Zabierzemy się też za ulicę Brzeską w Raciborzu – zapowiedział.
3 km i 150 metrów drogi przez Kornice to “schetynówka”, a 920 m w kierunku Pietrowic to wspólne przedsięwzięcie powiatu i gminy. Tam nakładka asflatowa ma 6 cm. – Część chodników już powstała, a w przyszłym roku dobudujemy kolejne – obiecuje wójt Andrzej Wawrzynek. Na otwarciu wójt pochwalił stan okolicznych dróg. – Proszę porównać nasze trasy np. z obrzeżami Opolszczyzny i wyjdzie na to, że mamy nie takie złe. Żeby stwierdzić, trzeba pojeździć – dodał. – Bardzo zła ta droga była. Jeździłam nią z Krowiarek i jak wjeżdżałam do Kornic to po dziurach czułam, że jestem u siebie. Teraz, jak jadę, to nawet nie wiem, kiedy mi podróż mija – śmiała się sołtys wsi Elżbieta Hermet.
(ma.w)