Trzy dni podróży za nami...
– Festiwal stoi obecnie na rozdrożu, albo stanie się dużą ogólnopolską imprezą, co wymaga pomocy Miasta, albo stanie się imprezą kameralną. Na tym poziomie, poziomie regionalnym, zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy – powiedział Dawid Wacławczyk z Grupy Rosynant, która jest organizatorem podróżniczego festiwalu.
Tradycyjnie jeden z październikowych weekendów w Raciborzu należał do podróżników. Czym różnił się tegoroczny VI Raciborski Festiwal Podróżniczy Wiatraki od poprzednich edycji? Przede wszystkim rozkręcił się nieco wcześniej, bowiem jego nieoficjalne rozpoczęcie miało miejsce w czwartkowy wieczór, 22 października, w Przystanku Kulturalnym Koniec Świata, który był drugim, obok DK Strzecha, miejscem podróżniczych atrakcji. To właśnie tam mogliśmy wysłuchać pierwszych opowieści dzięki Arunowi Milcarzowi. Podróżnik o swoich indonezyjskich przygodach mówił również młodzieży w piątkowy poranek. Poza nim o swoich wyprawach przybyłym uczniom nie tylko z Raciborza, ale także z Kędzierzyna-Koźla opowiadali Dominik Bac („Dookoła Ameryki”) i Kuba Terakowski („Antarktyda”). – Blok szkolny cieszy się dużym zainteresowaniem. Co roku sala jest pełna i gdyby była większa, to pewnie też byśmy ją zapełnili, bo zainteresowanie jest większe niż miejsc na sali – mówi Anna Rączka, sekretarz Rosynanta.Oficjalne otwarcie festiwalu miało miejsce w piątkowy wieczór w DK Strzecha. – Czeka nas 3 dni podróży, przyglądanie się światu raz w szerokiej, raz w wąskiej perspektywie – zapowiedział Wacławczyk.
Poza slajdowiskami, które przenosiły przybyłych w bardzo różne zakątki świata, nie zabrakło nocnego bloku filmowego i wypraw muzycznych. Każdy wieczór kończył się koncertem. Zagrali RatataM, Strachy Na Lachy i Edi Sanchez Band. Organizatorzy przygotowali też kilka niespodzianek, jak konkurs polegający na rozpoznaniu miejsc prezentowanych na zdjęciach, czy filmowe klipy, np. z wyprawy na Kaukaz Piotra Dominiaka, Bartka Pyrka i Jakuba Otlika.
– Festiwal dużego kopa dostał rok temu, wtedy nastąpił znaczyny wzrost zainteresowania i w tym roku udało się zrealizować coś, o czym od dawna myślałem – zorganizować koncert zespołu Strachy Na Lachy. To było moje marzenie – opowiada Wacławczyk. – W tym roku impreza cieszyła się jeszcze większym zainteresowaniem niż rok temu. Musieliśmy odmawiać szkołom udziału w bloku szkolnym, bo zabrakło miejsc. Podróżnicy chcą do nas przyjeżdżać, znają już nasz festiwal, który jest zaliczany do pięciu najważniejszych imprez podróżniczych w Polsce. Pierwszy raz zdarzyło mi się, że niektórym podróżnikom musiałem odmówić, bo nie dalibyśmy rady czasowo – dodaje.
(JaGA)