Rafako groził brak gazu
Miasto zapowiada surowe rozliczenie firmy remontującej ulicę 1 maja. Za opieszałość w prowadzeniu prac.
– W winy wykonawcy remont wydłużył się o miesiąc. Ślimaczyli się na początku, to poniosą finansowe konsekwencje – mówi prezydent Raciborza. W trakcie remontu zażegnano groźbę odcięcia gazociągu do Rafako.
Z szefem kędzierzyńskiej firmy “M+”, która prowadzi prace na ulicy 1 Maja prezydent odbywa co tydzień spotkanie. – W piątki podsumowujemy postępy z danego tygodnia. Dzisiejsza rozmowa będzie już chyba ostatnią, bo roboty idą dobrze. Poza tym mamy na miejscu naszego ispektora, nawet po 3 godziny dziennie – twierdzi Mirosław Lenk. Zapowiada, że „wyegzekwuje odsetki karne” od wykonawcy, który spóźnił się z zakończeniem remontu.
– Założyliśmy i tak dłuższy okres prac. To droga tranzytowa, która musi być stale przejezdna, nie dało się jej wyłączyć z ruchu całkowicie. Remont zapowiadał się na bardzo trudny, a wykonawca przystąpił do prac z 1,5 miesięcznym opóźnieniem – zauważa prezydent. W trakcie remontu pojawiły się nieoczekiwane, bo nie ujęte w planach drogi, trudności z sieciami. – Kable elektryczne zamiast głęboko w ziemi były ułożone 30 cm pod warstwą asfaltu. Istniała nawet groźba odcięcia głównego gazociągu do Rafako, który tamtędy przebiega - przytacza przykłady prezydent.
Ulica 1 Maja modernizowana jest jako „schetynówka” z dotacji rządowej. – Sprawdzałem. Opóźnienie nie ma wpływu na dofinasowanie, otrzymamy je na pewno – twierdzi prezydent.
(ma.w)