Dorusia znali tu wszyscy
Nie każda szkoła może się pochwalić rodzimym bohaterem, wzorem do naśladowania. Placówka w Kobyli ma w swojej historii taką postać.
Tą znaną w tutejszej społeczności postacią jest olimpijczyk Teodor Zaczyk, uczestnik Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 r. i w Londynie w 1948 r. To właśnie jego wspominano
30 października, podczas Dnia Olimpijczyka. Uroczystość wpisała się w obchody 90-lecia istnienia Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Do Kobyli zjechało tego dnia wiele osobistości związanych ze sportem, m.in. przedstawiciel PKOL, a także olimpijczycy Ryszard Wolny i Michał Rokicki. O wartościach, jakie niesie ze sobą ruch olimpijski, o stałej trosce o doskonałość ducha i ciała, mówił m.in. wójt Józef Stukator, a przedstawiciel PKOL zwrócił uwagę na popularność symboli olimpijskich. – Cztery lata temu był konkurs na najbardziej rozpoznawalny znak na świecie. Okazało się, że ze wszystkich tych, jakimi posługują się ludzie na każdej szerokości geograficznej, najbardziej rozpoznawalne są kółka olimpijskie – przekonywał.
Wśród zaproszonych gości nie mogło zabraknąć rodziny olimpijczyka z Kobyli. Obecni byli jego bratanica, siostrzeniec i stryjeczny wnuk. – 100 lat temu tu za moimi plecami, jakieś 100 m stąd stał dom Dorusia Zaczyka – opowiadał dr Adam Hibszer, jego stryjeczny wnuk.
– Tu biegał z młodszym bratem, z trzema starszymi i dwoma młodszymi siostrami. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, jakie będą jego losy, że wybierze sport, zwiąże się na całe życie z szermierką. Nieznane są także wasze losy. Być może ktoś z was też zostanie sportowcem, przynosząc radość swojej rodzinie i miejscowości. Tego wam życzę – zwrócił się do najmłodszych mieszkańców Kobyli, uczniów miejscowego ZSP. Ci ostatni przygotowali dla gości ciekawy program artystyczny. Nie zabrakło w nim m.in. „wywiadu z Teodorem Zaczykiem”.
(e.Ż)