Ludzie znad rzeki żyją w strachu
– Ochrona przed powodzią jest równie ważna jak ludzkie zdrowie i pożywienie – przypominał na ostatniej sesji powiatowej radny Henryk Panek. Kolegę poparł Władysław Gumieniak.
Radny reprezentujący w radzie ziemię rudnicką dopytywał ekspertów o budowę wałów w Grzegorzowicach. – Każdy wylew to straty w uprawach i domostwach – przypominał Panek.
Rajca jest zwolennikiem małej retencji – polderów, które istniały przed wojną, by okiełznać w czasie intensywnych deszczy potoki w Ligocie czy Brzeźnicy. – Dzięki takim suchym zbiornikom wodnym fala powodziowa się rozchodzi – wyjaśniał na ostatniej sesji Henryk Panek. Datę wzniesienia obwałowań w gminie Rudnik – maj 2011 – uważa za odległą i pyta, czy aby jest realna, skoro na początku wieku obiecywano, że w ciągu 4 lat inwestycja będzie gotowa, a tymczasem wałów nie ma do dziś.
Henryk Panek zna dobrze branżę rolniczą, bo jest szefem raciborskiego oddziału Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Wie, że na wypadek kataklizmu firmy ubezpieczeniowe oferują rolnikom polisy w cenie zysków z upraw, to propozycja nie do przyjęcia, więc jedynym ratunkiem przed skutkami powodzi są wały nad Odrą.
O potrzebie zabezpieczeń przeciwpowodziowych mówił na sesji także Władysław Gumieniak. – Na prawobrzeżnej Odrze ma powstać 4,7 km wałów. Jest dokumentacja, są pieniądze, tylko prac nie rozpoczęto. Kiedy to nastąpi? – pytał. Interesował go także termin zbudowania suchego zbiornika przy rzece Rudzie.
Wystąpienia radnych wywołały do mównicy dyrektora Waldemara Niemca ze Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach. – Co do polderów, to gminy występują o wnioski do Urzędu Wojewódzkiego, gdzie czekają środki na budowę małych zbiorników retencyjnych – zaczął urzędnik. Dwa takie już są budowane – na rzece Rudzie oraz Białej Wodzie – potoku w Krzanowicach. Roboty przy obwałowaniach w Grzegorzowicach zbuduje firma z Kielc. Nim powierzono jej to zlecenie przedłużały się procedury przetargowe, później doszło oczekiwanie na zgodę w sprawie odlesienia 200 ha gruntu. – Takie inwestycje hamuje brak zgody właścicieli na sprzedaż ziemi, a wywłaszczenia trwają długo – wyjaśniał Niemiec. Dodał, że pieniądze na wały pochodzą nie z dotacji unijnych a z programu „Odra 2006”.
– Ludzie zamieszkali w pobliżu rzeki żyją w ciągłym strachu – podsumował radny Henryk Panek, wyrażając nadzieję, że terminy podane przez ŚZMiUW zostaną dotrzymane.
(ma.w)