Brzęczący problem w ulu
Od kilku lat pszczelarze narzekają na kiepskie zbiory. W tym roku także nie było najlepiej. Czemu tak się dzieje?
Lubisz w zimowy wieczór rozgrzać się herbatą z cytryną i miodem? Być może za jakiś czas będziesz musiał zadowolić się zwykłym cukrem. Wszystko przez to, że na rynku z roku na rok jest coraz mniej miodu. Powodem nie jest jednak apetyt zmarzniętych smakoszy a tajemnicza choroba pszczół – waroza.
Wszystkiemu winne są około 1,5-milimetrowe pasożyty, które wypijają hemolimfę. – Myślę, że to waroza jest odpowiedzialna za ginięcie pszczół – przekonuje Eugeniusz Bożek, pszczelarz z Markowic. Uważa, że choroba przyszła do nas z Afryki. – Nie ma możliwości całkowitego jej wyleczenia. Nikt nie wie, co to dokładnie jest – dodaje.
Pan Eugeniusz pszczelarstwem zainteresował się jeszcze w dzieciństwie. – Jako chłopak hodowałem u babci gołębie. One wchodziły przez otwory wentylacyjne do spichlerza, gdzie było zboże i brudziły je. Babcia poprosiła mnie, żebym zlikwidował gołębie, a dziadek, poświęcając na to pół emerytury, w zamian kupił mi ul – wspomina pszczelarz. Od tej pory swoją pasję pielęgnował z przerwami, bo trzeba było się zająć nauką, potem było wojsko, wreszcie praca. Od kiedy pan Eugeniusz jest na emeryturze, znowu może zajmować się bez przeszkód pszczołami. – Patrzenie na to, jak pszczoły pracują, uspokaja. Kiedy mnie coś zdenerwowało, siadałem i patrzyłem na nie. Pszczoły uczą pokory, wymagają spokoju, opanowania. Nerwowe, raptowne ruchy mogą spowodawać, że użądlą – opowiada pszczelarz. Co go zachwyca w ich świecie? Na pewno pracowitość. – Aby wyprodukować 100 g miodu, pszczoły muszą zebrać nektar z miliona kwiatów. Dla 1 kg miodu muszą 11 razy okrążyć Ziemię – podkreśla mężczyzna.
Z warozą stara się walczyć na różne sposoby. Stosuje specjalne lekarstwa, m.in. paski Biowary i Apiwarolu. Zamiast tego ostatniego próbował też kwasu mrówkowego i szczawiowego, który również zwalcza warozę. – Proces leczenia i walki z chorobą musi być ciągły, bo waroza uodparnia się na niektóre środki. Jeśli ktoś ma kilka roi, to może próbować różnych sposobów, ale przy 100 - 200, to jest niemożliwe. Szukają jakiegoś jednego skutecznego środka. Rok temu nawet komisja europejska powołała osoby, które miały się zająć tym problemem. Inną groźną chorobą jest tzw. nozema. Jest też szwedzka metoda walki z nią, polegająca na tym, że pszczoły jesienią, między 5 a 15 września, muszą odbudować swoje gniazdo – Już mało gdzie są pszczoły. W Chinach np. są rejony, gdzie w ogóle ich już nie ma. W USA, Francji czy Hiszpanii wyginęło natomiast 30 - 50 % pszczół – kończy pan Eugeniusz.
(e.Ż)