Niech się pan Urbas MĘCZY w przekonaniu
Opozycja dopatrzyła się w zmianie w polityce mieszkaniowej „naginania prawa”.
Na grudniowej sesji Rady Miasta wprowadzono zmiany dotyczące bonifikaty dla kupujących mieszkania komunalne. Skorzystają na nich przyszli spółdzielcy.
Kupując lokal od miasta, nabywca może liczyć na sporą bonifikatę i za lokal płaci tylko kilkanaście procent jego wartości. Kiedy zechce go sprzedać – wysokość ulgi musi miastu zwrócić. Wyjątkiem są zamiany mieszkań lub przeznaczenie pieniędzy z tej sprzedaży na zakup, w ciągu roku, innego mieszkania.
Tak było dotąd z lokalami należącymi do miasta. Od grudniowej sesji katalog wyjątków poszerzono o spółdzielcze prawo do lokalu mieszkalnego. Teraz nabyte od gminy mieszkanie można zamienić na spółdzielcze „własnościowe”. Zasadę wprowadzono, radząc się w ministerstwie.
Przeciw uchwale – przyjętej w głosowaniu większością koalicji – wystąpił Grzegorz Urbas i dwaj inni radni Oblicz. Urbas nazwał rozszerzanie zasad dotyczących bonifikaty „naginaniem prawa”. – Spółdzielcze prawo własności jest ograniczonym prawem, spółdzielcy nie są właścicielami dosłownie. Uchwała jest przygotowana w interesie spółdzielni – uznał.
Nowego rozwiązania bronił prezydent Lenk: ale spółdzielca działa jak właściciel. Dziwiła się naczelnik wydziału geodezji Elżbieta Sokołowska: „jaka jest z tego korzyść dla spółdzielni?”. Dyskusję uciął przewodniczący Tadeusz Wojnar.
– Niech się pan Urbas męczy w swoim przekonaniu. To świadczy o pana pojęciu na temat spółdzielni – stwierdził.
(ma.w)