Rozśpiewana Strzecha
Polskie, łemkowskie, ukraińskie, romskie, śpiewane przez wieki, przekazywane z pokolenia na pokolenie, ale w ostatnich latach niestety zapomniane.
17 stycznia w Raciborskim Centrum Kultury „Strzecha” pieśni ludowe zyskały swą drugą młodość. Z jednej strony za sprawą warsztatów Jacka Hałasa i występu wieńczącego te zajęcia, a z drugiej strony dzięki koncertowi „Z drogi...”, który był debiutem Anny Jegerskiej-Michalskiej i jej zespołu.
Sala kameralna RCK w niedzielny wieczór nie była w stanie pomieścić wszystkich widzów, którzy przyszli zobaczyć powarsztatowy koncert „Pieśni Polskie” z udziałem Jacka Hałasa. Przez dwa dni, poprzedzające występ, muzyk prowadził zajęcia dla młodzieży, na których nie tylko uczył śpiewu, ale opowiadał także o zwyczajach kolędowych w Polsce i o folklorze w naszym kraju. Wzbogacone także o elementy tańca ludowego, zajęcia, jak mówią sami uczestnicy – wyzwalały w nich niezwykłe pokłady pozytywnej energii, którą potem było widać w pokazie scenicznym.
Nutkę melancholii wprowadzili Anna Jegerska-Michalska – wokal, Joanna Mużelak – wokal, flet i Tomasz Behra – piano. Wykonywane przez nich pieśni łemkowskie i romskie pokazane zostały publiczności w nowych aranżacjach.
Dwa oddzielne koncerty zamieniły się w jedną podróż wykonawców i widzów w rejony tradycji ludowych. Zwieńczeniem wieczoru okazał się improwizowany i ponadprogramowy występ Jacka Hałasa, któremu na perkusji towarzyszył Maciej Kwiatkowski. Widzowie mogli nacieszyć się nie tylko niezwykłymi dźwiękami, wydobywanymi z harmonii, tamburynu i akordeonu, ale także tekstami pieśni. Pierwsza z nich w nieco inny sposób opowiadała historię wędrówki Świętej Rodziny. Dwa następne utwory, śpiewane już na bis, to piosenka o zbójniku Karolu i historia o dwóch siostrach wywiezionych do Ameryki Południowej – która jak się okazało, rzeczywiście miała miejsce.
Ożywianie tradycji ludowych, przywracanie spotkań przy improwizowanej muzyce, a ponadto pokazywanie piękna kultury polskiej, to główne przesłanie ostatnich koncertów w Raciborskim Centrum Kultury. Koncertów, na które przyszły rodziny i przyjaciele wykonawców, a który zachęcił chyba do dalszego poszukiwania dawno już zapomnianych brzmień.
A.P.