Debiloodporne lampy u nas się nie sprawdzą
Radnemu wydaje się, że są sposoby na wybryki wandali. Z praktyki prezydent Raciborza wie, że to „walka z wiatrakami”.
Miejski park jest za tej kadencji samorządu poddawany rewitalizacji – zyskał nowe alejki, pojawiły się fontanny itp. Teren cieszy się złą sławą jeśli chodzi o atmosferę godzin wieczornych. Ciemno tu, bo lamp albo nie ma, albo są uszkodzone. Urzędnicy zajmą się tematem w tym roku. Na zadanie związane z oświetleniem Parku im. Miasta Roth chcą przeznaczyć 400 tys. zł.
Jasne alejki leżą na sercu rajcom z Raciborza. Już pół roku temu radny Robert Myśliwy zatroszczył się o rozmiary lamp instalowanych nad stawem. Uznał, że powinny być wysokie – raz, że okazalsze, a po drugie wandal nie sięgnie.
Tym tokiem myślenia podążył szef komisji gospodarki Henryk Mainusz. Nie skupiał się na szczegółach technicznych, tylko od razu poradził, aby kupić urządzenia „debiloodoporne”.
Mirosław Lenk chętnie by przystał na pomysł koalicyjnego radnego, ale produkty tego typu już nabywał, a oczekiwanych efektów się nie doczekał. – W Parku Zamkowym zamontowaliśmy przy lampach oprawy, które nazywano „idiotoodpornymi”. Miały się nie tłuc, a jednak komuś udało się je zniszczyć. Polak potrafi, raciborzanin także – westchnął prezydent na posiedzeniu komisji.
W urzędzie mocno wierzą, że problem wandalizmu w tzw. miejscach użyteczności publicznej rozwiążą kamery monitoringu. W Parku Roth już są, a w Zamkowym będą zamontowane wkrótce.
(ma.w)