Nadal dyskutują nad gazetą
– Koszty gazety są znaczne, głównie druk i VAT, ja na tym nie zarabiam. Można zwiększyć liczbę stron i dodać materiałów, ale muszę mieć dyspozycje. Mam w pamięci słowa burmistrza, żeby nie szaleć, bo budżet nie jest z gumy – tak krzanowickim radnym przedstawił sytuację redaktor gazety gminnej „Krzanowice i okolice”.
O zarzutach, jakie radni z gminy Krzanowice mają do tej gazety, pisaliśmy na początku stycznia. Temat powrócił na ostatniej sesji rady. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego, co ta gazeta zawiera – zaczął Rajnard Krautwurst. – Wiem, że to jest miesięcznik, że te informacje już były w innych mediach, ale mieszkańcy oczekują czegoś więcej od tej gazety. Nie tylko wiadomości, które sami wrzucamy do skrzynki, ale może jakichś wywiadów z mieszkańcami. Proszę o dyskusję – zwrócił się do kolegów z rady.
Henryk Tumulka, szef rady, zauważył, że redaktor „Krzanowic i okolic” nie opuszcza żadnych imprez, o których jest powiadamiany. Z kolei radny
Tadeusz Kulesza poinformował, że mieszkańcom Wojnowic gazeta kojarzy się z „Płomykiem”. – Papier jest za gruby, bardziej im odpowiada taka forma jaką mają inne lokalne tygodniki. Nie zgadzam się natomiast z zarzutem, że jest za dużo zdjęć, ludzie chcą, żeby ich było widać w tej gazecie. Może to dobry pomysł z tymi wywiadami z ciekawymi ludźmi, ale to też musi być nasza inicjatywa – stwierdził. Swojego zdania bronił radny Krautwurst. – Nie powiedziałem, że redaktor nie pojawia się na imprezach, ale jeśli w danym miesiącu nic się nie wydarzy, to co? Nie będzie gazety? – dopytywał.
Krystyna Bugla narzekała, że papier jest za gruby, przez co gazeta jest mało funkcjonalna, domagała się też wzbogacenia treści. Grzegorz Wawoczny, redaktor naczelny „Krzanowic i okolic” wysłuchał wszystkich uwag, zanim się do nich odniósł. Zapewnił, że nie ma przeszkód, aby zmienić gramaturę papieru na typowo gazetową, jeśli burmistrz tak zdecyduje. – Robimy 8 numerów w roku. Odpuszczamy wakacje, listopad i styczeń. Koszty gazety są znaczne, ja na tym nie zarabiam, to są stałe wydatki, niezależne ode mnie. Głównie koszt druku – wyjaśnił redaktor. Podkreślił, że jest możliwość zwiększenia liczby stron z 8 do 12. – Można dodać materiałów, ale za państwa pośrednictwem. Mam w pamięci słowa burmistrza, aby „nie szaleć”, bo budżet nie jest z gumy. Grubsza gazeta to większe koszty, niezależne ode mnie lecz od drukarni. Jestem otwarty na propozycje. Mam kontakt z sołtysami, mój numer jest w urzędzie. Jest szereg możliwości, ale decyzje wydaje burmistrz – zakończył Wawoczny. Przypomnijmy, jedno wydanie gazetki kosztuje urząd miejski blisko cztery tysiące złotych.
(e.Ż)