Straszą wezwaniami
Co robić, gdy nastolatek nie może stawić się na wojskową komisję lekarską?
Do wybranych mieszkańców trafiają wezwania do stawiania się do kwalifikacji wojskowej. To namiastka dawnego poboru. Urzędnicy, pomni doświadczeń z zeszłego roku, spodziewają się odwiedzin przerażonych rodziców.
Organizatorem poboru w danej miejscowości jest wójt, burmistrz czy prezydent. Wezwanie zawiera ostrzeżenie o karze administracyjnej, jaką może nałożyć burmistrz na poborowego w razie niestawienia się w komisji. W skrajnych przypadkach delikwenta może doprowadzić do komisji policja czy straż miejska. – Były sytuacje, że przychodzili przerażeni rodzice, którzy odebrali wezwanie do stawienia się w terminie, kiedy ich syn miał już zaklepany i opłacony wyjazd na narty. Komisja pracuje akurat w trakcie ferii. Wezwanie jest drukiem urzędowym, więc my nie możemy na wezwaniach dać dopisku, że nie trzeba się stresować, tylko wystarczy przyjść do urzędu i ustalić inny termin. Ale ustawodawca tak to wymyślił, że trzeba ludzi straszyć. To już nie te czasy, kiedy za niestawienie się do komisji poborowej groziło rozstrzelanie – mówi ze śmiechem jeden z urzędników.
W przypadku wielu miast, jeśli wezwanemu nie pasuje wyznaczony termin, wystarczy gdy zgłosi się wcześniej do referatu ewidencji ludności w urzędzie miasta, by ustalić inną datę. Urzędnicy informują mieszkańców o tej możliwości przez parafie, swoją stronę internetową, również przez media.
(tora)