Narciarze z Pogrzebienia budują skocznię
W Pogrzebieniu narciarzy nie brakuje, górek też nie, to i o stoku z prawdziwego zdarzenia warto pomyśleć.
Warunki są tu idealne. Na obrzeżach Pogrzebienia rozciągają się pokaźnych rozmiarów wzniesienia. – W porównaniu z Tworkowem, u nas są Tatry – chwalą się mieszkańcy tej miejscowości. Jeśli dobre warunki połączyć z zapałem i zaangażowaniem ludzi, można zrobić naprawdę dużo. Z takiego założenia wyszli Krystian Koczor i Jacek Gorywoda. Z dnia na dzień, w ostatnią niedzielę stycznia, przygotowali stok i „rozpuścili wici” wśród znajomych. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bo na stoku można było spotkać około 30 narciarzy. Tradycyjny wyciąg zastąpiono „ciągnikowym” – narciarzy z dołu na górę wywoził traktorem Krystian Staniek. – To była taka społeczna inicjatywa. Chcieliśmy pokazać ludziom, że coś takiego w Pogrzebieniu można zrobić, że można by zrobić prawdziwy wyciąg – mówią organizatorzy. Na dole można się było ogrzać przy ognisku.
– To była bardzo mile spędzona niedziela. Jak pogoda pozwoli, to myślę, że co tydzień albo i częściej będziemy tu jeździć. Ci, którzy nie mają nart, mogą na sankach pozjeżdżać – mówi Artur Staniek, jeden z pogrzebieńskich narciarzy. – Jak są warunki, to wszędzie dobrze się jeździ, nie trzeba gdzieś daleko się wybierać, bo to strata czasu i pieniędzy – dodaje Martin Staniek. Tego samego zdania jest Jacek Gorywoda. – Górka ma około 250 m. Trzy godziny jeździliśmy, a ci, którzy jechali np. do Wisły, trzy godziny stali w korkach – mówi pan Jacek, który jest właścicielem terenu i zapalonym narciarzem od ponad 40 lat.
Pogrzebieńskim sympatykom narciarstwa marzy się utworzenie tu wyciągu. – Myślimy o czymś takim jak w Tworkowie. Trudno nam ocenić od czego zacząć, ale myślę, że skoro mamy takie warunki, to byłaby możliwość wykorzystania środków unijnych – mówi Krystian Koczor, wskazując ręką na rozciągający się za nim krajobraz. – Wiemy, że z pieniędzy gminnych, bez środków unijnych, tego nie zrobimy. W gminie są przeszkoleni ludzie, którzy się tym zajmują, warto o tym pomyśleć, bo to są duże walory Pogrzebienia – przekonuje.
Krystian Staniek, radny gminy Kornowac, jest ostrożny. – Gmina Krzyżanowice ponoć dopłaca do stoku i to sporo. Urządzenia muszą być atestowane, to wszystko kosztuje. Potrzebny byłby inwestor. Zgłosił się nawet ktoś taki, ale musiałby być teren, żeby powstał całoroczny stok. Trzeba by się też postarać o środki unijne – tłumaczy radny.
Póki co, ewentualnymi przeszkodami nikt się nie przejmuje. Pogrzebieńscy społecznicy budują akurat skocznię. Jacek Gorywoda najazdu niespodziewanych turystów się nie obawia. – Na razie jako koledzy sobie jeździmy, ale chciałbym, żeby we wsi coś się działo, żeby ludzie nie musieli gdzieś daleko jeździć, skoro mamy takie tereny. A górki mi przecież nie ubędzie – uspokaja pan Jacek.
(e.Ż)