Przewodnik w krainie fiskusa
Nieznajomość prawa szkodzi podwójnie.
Firma pana Adama obchodzi właśnie 19-lecie. Służy przedsiębiorcom poradami i obsługą księgową.
Przez lata działalności zmienili się klienci, których obsługuje Adam Zając. Zaczynał od pomocy handlowcom branży spożywczej. – Supermarkety ich wyparły. Pozamykali interesy. Teraz też mam zlecenie z handlu, ale innym towarem – przyznaje raciborzanin. Jest z wykształcenia ekonomistą, od 1981 roku pracuje w zawodzie. Był głównym księgowym i rewidentem. 19 lat temu założył pierwszą w mieście firmę obsługującą księgowość przedsiębiorstw. Uzyskał licencję doradcy podatkowego. W całym kraju takich jak on jest tylko około 10 tysięcy specjalistów.
Jeśli zaryzykujesz to zapłacisz
Oszczędni przedsiębiorcy uważają, że sami poradzą sobie z księgowością. – Miałem taką klientkę, co zrezygnowała z moich usług. Wydawało jej się, że to zbędny koszt, że sama też umie się rozliczać z fiskusem czy ZUS-em. Kontrola z urzędu nałożyła na nią 9 tys. zł kary – wspomina księgowy. Uważa, że na prawie trzeba się znać. Bo jego nieznajomość kosztuje podwójnie: łatwo o błędy i nie zna się wszystkich możliwości ulg itp.
Plusy w trudnych czasach
Swoją pracę porównuje do roli „deszyfranta Enigmy”, bo zawiłości w przepisach musi przełożyć na korzyść przedsiębiorcy. Dostrzega jednak korzyści jakich doświadczają ostatnio podatnicy. – Ubyło ulg, ale skala podatkowa jest korzystniejsza. Do tego stopnia, że nawet ja, który byłem „liniowcem”, zrezygnowałem z tej formy opodatkowania. A pamiętam czasy, że płaciło się jeszcze więcej, bo i 45% z tego co się zarobiło – uważa Adam Zając. Klientom tłumaczy, że wysoki podatek to dobra wiadomość, bo oznacza, że i dochody są duże.
– Dzięki niższym podatkom ludzie stają się uczciwsi, bo nie opłaca się ukrywać dochodów – twierdzi doradca. Wierzy w przyszłość rozliczeń przez internet. Jego zdaniem przyjmą się tak jak bankowość internetowa czy przelewy do ZUS.